czwartek, 29 listopada 2012

Aleje Marcinkowskiego w Poznaniu


Tym razem polecam ciekawy artykuł z dużą ilością zdjęć aktualnych i archiwalnych o alejach Marcinkowskiego, jednej z najbardziej reprezentacyjnych ulic Poznania. Od siebie mogę dodać, że ostatnio  mój zachwyt budzi odnowiona ASP, warto zwłaszcza zwrócić uwagę na ciekawe oświetlenie budynku wieczorem, a tak poza tym niezmiennie od kilku lat cieszy mnie widok zasadzonych tam dębów w formie stożkowej tzw. dębów piramidalnych. Można dyskutować o estetyce, trafności lokalizacji i sąsiedztwa zgromadzonych tam pomników, ale na pewno nie sposób przejść obok nich obojętnie. Byłam i polecam też otwartą w tym roku restaurację w hotelu Bazar.
Miłej lektury:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/56,109268,12925705,Zobacz_jak_zmieniaja_sie_al__Marcinkowskiego.html

środa, 28 listopada 2012

Radojewo-Owińska. O dwóch pałacach rodziny von Treskow


„13 grudnia 1806 r. cesarz kazał jechać, najprzód koło Winiar - tam stawał kilka razy i okolicę przepatrywał, potem polami i przez błoto, w którym ledwie że z koniem nie ugrzązł, a eskorta za nim przejechać już nie mogła. Tak z nami i z dwoma szaserami francuskimi zajechał do Radojewa, przewiózł się na promie do Owińsk i tam klasztor próżny oglądał”. W ten oto sposób Dezydery Chłapowski opisał fakt mało znany a bardzo ciekawy- wizytę na radojewskiej ziemi samego Napoleona Bonaparte.

Radojewo było wówczas małą wioską, dziewięć lat wcześniej skonfiskowaną przez władze pruskie wraz z całym majątkiem zakonowi Cysterek. Wkrótce po konfiskacie Fryderyk Wilhelm II zbył odebrany siostrom zakonnym majątek Ottonowi Zygmuntowi von Treskow. Był on dość ciekawą postacią. Pochodził z tzw. nieprawego łoża i był synem ubogiej tkaczki, co w jego czasach znacznie utrudniało pięcie się po  szczeblach kariery. Mimo to, dzięki różnym zręcznym posunięciom, dorobił się znacznego majątku. W swoim życiu imał się różnych zajęć: prowadził fabrykę sztucznych kwiatów i artykułów pasmanteryjnych, później cukru, następnie zajmował się dostawami mundurów i koni na różne fronty, dzięki czemu nawiązał rozległe kontakty polityczne. W przeciwieństwie do wielu pruskich możnych, którzy obejmowali majątki na terenie Wielkopolski przeważnie po to, aby je następnie odsprzedać ze znacznym zyskiem, nie potraktował on nowo nabytych ziem wyłącznie jako lokaty kapitału, a postanowił się na nich osiedlić.

W czasie wyprawy Napoleona przez Radojewo do Owińsk nowy właściciel dopiero co zakończył budowę swej głównej rodowej siedziby - reprezentacyjnego pałacu w Owińskach. Wybudowano go w stylu późnoklasycystycznym, na planie prostokąta. Projekt przypisuje się Dawidowi Gilly, wskazuje się także, że później pałac został przebudowany prawdopodobnie według planów Karla Fridricha Schinkla. Wysokie piwnice z zewnątrz odznaczono za pomocą polnych kamieni. Frontową elewację pałacu ozdobiono portykiem wspartym na czterech kolumnach doryckich, nad którym osadzono taras. Pałac znajdował się w otoczeniu parkowym, tuż przed nim ulokowano staw, na środku którego znajdował się domek dla ptactwa. Cały kompleks musiał na Napoleonie wywrzeć odpowiednie wrażenie, bowiem podziwiając go wypytywał Dezyderego Chłapowskiego o jego właścicieli. Było to niedługo po spektakularnym zwycięstwie Napoleona nad wojskami pruskimi pod Jeną i Auerstedt i zajęciu Berlina oraz większości terytorium Prus po Warszawę. Dzięki temu, że Napoleon kojarzył von Treskowa jako swojego byłego "partnera biznesowego", nie wywłaszczył go z jego dóbr.

Zawirowania polityczne po 1806 r. sprawiły, że pruscy właściciele Owińsk i Radojewa na kilka lat wstrzymali swoje inwestycje. Dopiero po Kongresie Wiedeńskim w roku 1815 r. członkowie rodziny von Treskow postanowili wykorzystać walory widokowe Radojewa i na skarpie niedaleko Warty wznieśli pałac, który w pierwotnych zamierzeniach miał pełnić rolę letniej rezydencji rodu. Później stał się siedzibą syna Ottona Zygmunta - Heinricha. Stworzenie projektu Pałacu zostało prawdopodobnie powierzone Karlowi Friedrichowi Schinklowi. Pałac początkowo ulokowany został na planie litery H, a jego wygląd nawiązywał do nurtu XIX-wiecznego odwołującego się do wzorów renesansu włoskiego. Około 1840-1850 roku bryła pałacu uległa przebudowie, zabudowano środkową części elewacji oraz zmieniono kształt dachu. Główną atrakcją pałacu niezmiennie były wspaniałe widoki. Nie może to dziwić, gdy tylko weźmie się pod uwagę otoczenie pałacu: rozległe pola i sady, Dziewicza Góra, Góra Moraska i wreszcie Warta. Najciekawszy z widoków roztaczał się z okien reprezentacyjnego salonu, później sali balowej, na północ, w kierunku głównej rezydencji rodu i klasztoru w Owińskach. O jego zachowanie dbano tak bardzo, że specjalnie w tym celu tak urządzono drzewostan wokół pałacu, by go nie przesłonił. 

Na wschód od pałacu, w kierunku rzeki został urządzony piętnastohektarowy park krajobrazowy z sosnami, w tym rzadką sosną czarną, modrzewiami, jesionami (warto w tym miejscu podkreślić, że w obecnie w parku znajduje się najstarszy w mieście okaz jesionu), lipami, platanami i bzami, w naturalny sposób łączący się z okolicznymi lasami. Sporządzenie projektu i urządzenie parku podobno powierzono królewskiemu ogrodnikowi z Poczdamu - Piotrowi Lenné. Był on w tym czasie niezwykle ceniony, m.in. miał za sobą pracę w pałacu Schönbrunn w Wiedniu, był zastępcą dyrektora ogrodów dworskich pałacu Sanssouci w Poczdamie, kierował Akademią Ogrodniczą w Schöneberg i Poczdamie. Niestety z uwagi na brak jednoznacznych źródeł historycznych nie można kategorycznie stwierdzić czy tak wybitny wówczas planista i architekt zieleni faktycznie osobiście podjął się urządzenia radojewskiego parku. Wiadomo natomiast, że park w Radojewie został założony na wzór rozwiązań kompozycyjnych promowanych m.in. przez wspomnianego ogrodnika królewskiego. Uatrakcyjniono go kierując się ówczesną modą sztuczną ruiną imitującą zniszczony gotycki zamek. W parku wytyczono sieć alei, znajdowały się tam trzy zbiorniki wodne: górny staw i dwa stawy dolne, utworzono koliste place na przebiegu alejek. Z czasem powstał tam też mały leśny cmentarz rodzinny, który obecnie ma status najstarszego cmentarza ewangelickiego w Poznaniu. Postawiono także kaplicę. 

Jak wygląda Radojewo dziś? W dwieście lat po wizycie Napoleona nie jest już wsią a przynajmniej formalnie stanowi część Poznania. Niezmiennie od tamtych czasów otaczają go miejscami bagniste łąki, pola i lasy. Zabudowa Radojewa jest typowo wiejska, a w niektórych obejściach można spotkać kury i kozy. Sam pałac czasy świetności ma dawno za sobą. Ostatni niemieccy właściciele wyprowadzili się stąd wraz z końcem II wojny światowej, po czym pałac został przejęty przez Skarb Państwa i stał się siedzibą szkoły. Później w budynku urządzono mieszkania. Obecnie pałac stoi pusty. Pomimo, że został wpisany wraz z otaczającym go parkiem na listę zabytków zrujnowany, pozbawiony dachówek, budynek z zabezpieczonymi blachą oknami bardziej przypomina dużą stodołę niż dawną siedzibę pruskiej arystokracji. Podobnie trudno uwierzyć, że jego parkowe otoczenie było kiedykolwiek świadomie projektowane i urządzane a sam park dumnie aspirował do miana najpiękniejszego w Wielkopolsce. Z pierwotnego wyposażenia parku zachowały się tylko nagrobki von Treskowów, romantyczna ruina, mur oranżerii i fragmenty fundamentów różnych budowli.

Niestety tylko w niewiele lepszym stanie znajduje się Pałac w Owińskach. Po wojnie ulokowano w nim zakład dla sierot z powstania warszawskiego. Później, po przeniesieniu sierocińca, pałac stał się siedzibą miejscowej szkoły. W latach 1997 – 2004 pałac znajdował się w rękach prywatnych właścicieli. Podobno to wówczas został on najbardziej zdewastowany. Obecnie stanowi przedmiot własności gminy. W 2007 r. gmina poszukiwała inwestora, który urządziłby w pałacu centrum hotelowo- konferencyjne i restaurację. Choć pałacem interesował się i Wojciech Fibak i przedstawiciele firmy z kapitałem włoskim ostatecznie plany te spełzły na niczym. Nadzieją na przywrócenie pałacowi dawnej świetności napawał Plan Odnowy Miejscowości Owińska na lata 2010-2017. Jak wynikało z jego treści rewitalizacja i odbudowa zespołu pałacowo-parkowego miała zakończyć się w 2017 r. a planowany koszt inwestycji miał wynosić 5.000.000 zł.  W czerwcu tego roku gmina doszła do wniosku, że nie dysponuje środkami w budżecie gminy, które pozwoliłyby odrestaurować pałac i jego budynek wraz z 16 ha parku został wystawiony na sprzedaż za cenę 5.500.000 zł netto. Link do oferty sprzedaży pałacu dla zainteresowanych:  
http://www.czerwonak.pl/przedsiebiorca/pl/oferta_inwestycyjna/klasycystyczny_palac_w_owinskach.html


Pałac w Owińskach kiedyś (grafika ze strony zabytki.ocalicodzapomnienia.eu):


i dziś:

 
Wnętrza pałacu (zdjęcia ze strony http://www.treskowpage.com):
Sklepienie parasolowe w jednym z pomieszczeń pałacu malowane w gwiazdy, z rozetą pośrodku oraz na obrzeżu z motywami pawi wśród wici kwiatowych: 
Radojewo w czasach świetności (grafiki ze strony www.treskowpage.com):
 Powyżej początkowy kształt pałacu na planie litery H z charakterystycznym półkolistym oknem, z którego można było podziwiać widok na Owińska.

 A to już pałac po przebudowie w II połowie XIX w.



I wreszcie aktualny stan pałacu w Radojewie-widok od strony północnej:



i od strony tarasu (południowej),do którego podobno kiedyś przylegała oranżeria a poniżej zdziczały park:




Otton Zygmunt von Treskow (1756 -1825) (grafika ze strony:http://www.treskowpage.com)
Herb rodu von Treskow (grafika ze strony:http://www.treskowpage.com)












niedziela, 11 listopada 2012

Poznańskie Powązki-Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan

      Początek listopada to czas zadumy i modlitwy nad tymi, co odeszli. Dlatego też w te pierwsze listopadowe dni odwiedziłam poznański Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan. Jest on usytuowany na stoku wzgórza, w otoczeniu kościołów: Karmelitów Bosych i św. Wojciecha oraz bliskim sąsiedztwie Cytadeli. W większości wiekowe, nierzadko omszałe nagrobki z trudnymi już do odczytania inskrypcjami są porozrzucane pośród starych drzew. Niestety częściowo estetykę i wyjątkowy klimat Cmentarza zaburza tło w postaci niszczejącej fasady budynku po Hotelu Polonez. Patrząc na nią nie mogę się oprzeć przekonaniu, że dobrym pomysłem byłoby obsadzenie Cmentarza od tej strony wysokimi tujami. Oczywiście nie byłyby one w stanie całkowicie przesłonić przykrego widoku, ale myślę, że dodałyby nekropolii intymności i pomogły zachować jego urok jako miejsca trochę zagubionego w czasie.


Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan jest najstarszym zachowanym miejscem pochówków w Poznaniu. Został on założony w 1808 r. Skojarzenie z Powązkami nie jest przypadkowe, albowiem Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan jest od słynnej warszawskiej nekropolii powstałej w 1790 r. tylko niewiele młodszy. Z Powązkami łączy go także, że niemal od początku właśnie tu znalazło swoje ostatnie miejsce spoczynku wielu obywateli szczególnie zasłużonych dla lokalnej społeczności.

Nie wiadomo dokładnie kiedy dokonano tu pierwszego pochówku, ale najstarsza zachowana mogiła na Cmentarzu pochodzi z roku 1810 i należy do zmarłego jako niespełna pięciomiesięczne niemowlę Józefa Ahlfaengerna (ur. 29 marca 1810 r.- zm. 26 sierpnia 1810 r.), który spoczywa tam ze swą starszą siostrą Augustiną zmarłą w 1818 r. (ur. 24 listopada 1805 r. –zm.2 stycznia 1818 r.) Najstarszy nagrobek na Cmentarzu przyciąga uwagę pięknym cokołem z wazą pełną róż (dzieło L. Clausa).



Z historii cmentarza na szczególną uwagę zasługuje epizod związany z utworzonym na nim w 1848 r. tzw. przysionkiem śmierci, zwanym inaczej domem dla pozornie zmarłych. Był to budynek pomyślany jako miejsce spoczynku przeznaczone dla tych, którzy obawiali się omyłkowego pogrzebania żywcem. Powstanie przysionka związane było z rzekomym odkryciem podczas ekshumacji na Cmentarzu Winiarskim w 1828 r. szczątków osób w nienaturalnych pozach sugerujących jakoby pogrzebano ich za życia. Informacje o odkryciu wywołały podobno niemalże histerię wśród mieszkańców Poznania. Przysionek powstał z inspiracji hrabiego Edwarda Raczyńskiego, który również uległ atmosferze paniki. W budynku domu dla pozornie zmarłych znajdowały się dwie sale, osobno dla kobiet i mężczyzn oraz mieszkanie dla dozorcy. W salach tych ustawiono szereg katafalków z wyłożonymi pościelą legowiskami przeznaczonymi do składania ciał. Dozorca domu zobowiązany był na palcach rąk i nóg "pozornie zmarłych" umieszczać pewien rodzaj naparstków połączonych sznurkiem z dzwonkami. W momencie usłyszenia dźwięku dzwonka wywołanego, jak zakładano, poruszeniem omyłkowo uznanego za zmarłego, dozorca miał wzywać mieszkającego w pobliżu lekarza, celem poddania zmarłego reanimacji. Przez zabieg ten rozumiano wówczas wlanie na język odrobiny nafty, podsunięcie pod nos pachnącego spirytusu i posmarowanie naftą okolicy serca. Przysionek istniał zaledwie cztery lata, ponieważ okazało się, że wspomniana psychoza nie była jednak tak silna, aby skłonić kogokolwiek skorzystania z oferowanych w nim usług.

Pod koniec XIX wieku, z powodu przepełnienia zaprzestano dokonywania na Wzgórzu św. Wojciecha pochówków, a zapomniany cmentarz zaczął popadać w ruinę. Ponownie zainteresowano się nim po odzyskaniu niepodległości. Rozpoczęto wówczas prace mające na celu przywrócenie dawnej świetności zniszczonym nagrobkom. Prace przerwał wybuch II wojny światowej. Do rangi Cmentarza Zasłużonych Wielkopolan oficjalnie nekropolię podniesiono w roku 1948. 


Osoby, które zapisały się w pamięci żyjących szczególnymi zasługami dla regionu chowa się na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan również obecnie. Decyzje w tej sprawie podejmują wspólnie Prezydent Poznania, Wojewoda Wielkopolski, Marszałek Województwa i Arcybiskup Poznański.

Ostatni jak dotąd pochówek miał na Cmentarzu miejsce stosunkowo niedawno, bo w czerwcu tego roku. Na tak wyjątkowe miejsce zakończenia ziemskiej pielgrzymki zasłużył sobie ostatni żyjący pilot kampanii wrześniowej i Honorowy Obywatel Miasta Poznania Włodzimierz Gedymin (ur. 23 czerwca 1915 r.- zm. 17 czerwca 2012 r.) 

W różnych publikacjach na temat Cmentarza podkreśla się, że pod względem prezentowanych wartości artystycznych i historycznych najcenniejsze obiekty to barokowa figura Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, której autorstwo przypisuje się Augustowi Schöpsowi przeniesiona na Cmentarz spod klasztoru Reformatów na Śródce oraz nagrobek stojący na mogile zmarłej w dniu 13 lipca 1888 r., w niespełna miesiąc po 20 urodzinach, Anieli z Liszkowskich Dembińskiej dłuta Władysława Marcinkowskiego - także zresztą spoczywającego na tym Cmentarzu. Młoda dziewczyna opierając się o próchniejący, otulony gałęziami pnącej róży, krzyż z tęsknotą żegna się ze światem, który przedwcześnie przyszło jej opuścić, a z jej rąk wypada jej pleciony przez nią wianek. Wiadomo o niej, że była żoną lekarza i że zmarła wskutek zatrucia ciążowego. Ludowy strój, w jakim uwiecznił ją rzeźbiarz nawiązuje do tego, że ostatnie miesiące przed tragiczną śmiercią spędziła ona właśnie na wsi.





W mojej ocenie najpiękniejsze nagrobki należą do rodzeństwa: Anny (ur. 27 lipca 1854 r.- zm. 10 maja 1855 r. i Kazimierza (ur. 3 marca 1856 r.- zm. 22 lipca 1856 r.) Szafarkiewicz


oraz zmarłej tuż przed szesnastymi urodzinami Gieni Hryniewiczówny (ur. 19 czerwca 1913 r.– zm. 13 maja 1929 r.)


O historii pierwszego z wyżej wymienionych pomników wiadomo niewiele. Pomnik Gieni Hryniewiczówny został natomiast wykonany we Włoszech przez nieznanego rzeźbiarza z białego marmuru kararyjskiego. Przedstawia młodą dziewczynę w modnej w okresie międzywojennym fryzurze i w długiej zwiewnej szacie opierającą się o wysoki krzyż. Ciekawostką jest, że znajduje się on na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan zaledwie od kilku lat i trafił tu z Cmentarza przy ul. Samotnej w Poznaniu. Został przeniesiony w związku z realizacją pomysłu miejskiej konserwator zabytków Marii Strzałko utworzenia na Wzgórzu Św. Wojciecha lapidarium z niszczejących, zabytkowych nagrobków z dębieckiego cmentarza. Pomnik Gieni Hryniewiczówny w pierwotnym miejscu jej pochówku był przewrócony na ziemię, potrzaskany i pomalowany niebieską farbą olejną. Od zupełnego zniszczenia uratowała go żona nadzorcy tamtejszej nekropolii. Przeniesiony do lapidarium został odrestaurowany i stanął obok innych rzeźb - ofiar bezmyślnego wandalizmu: uskrzydlonego anioła bez głowy oraz również pozbawionych głów trzech rzeźb Chrystusa. 



Wielkość zasług dla Poznania i Wielkopolski osób spoczywających na Wzgórzu św. Wojciecha nie zawsze idzie w parze z okazałością postawionego im pomnika. Na pewno warto jednak odnotować, że na Cmentarzu spoczywają: Antoni Leitgeber (ur. 9 stycznia 1769 r.- zm. 5 grudnia 1844 r.) kowal, przedsiębiorca i działacz społeczny, który budował most Chwaliszewski oraz założył na kamienicy na Starym Rynku pierwszy w Poznaniu piorunochron, Witold Celichowski (ur. 9 maja 1874, zm. 21 września 1944) działacz polityczny, dr praw i adwokat, który wsławił się obroną polskich studentów i gimnazjalistów w procesach politycznych, Zofia Sokolnicka (ur. 15 maja 1878 r.- zm. 27 lutego 1927 r.) działaczka wojenna, oświatowa, narodowa, współautorka podręcznika dla nauczycieli prowadzących tajne nauczanie „Jak uczyć dzieci czytać i pisać po polsku” i posłanka na Sejm I kadencji, Władysław Jażdżewski (ur. 28 sierpnia 1835 r. - zm.28 czerwca 1895 r.) adwokat, który obok pracy zawodowej zajmował się badaniami archeologicznymi na terenie Wielkopolski, Bolesław Krysiewicz (ur.11 września 1862 r.- zm. 13 listopada 1932 r.) społecznik, działacz niepodległościowy okresu międzywojennego, a nade wszystko. najbardziej znany pediatra zwany „lekarzem ubogich”, który zasłynął tym, że z jego inicjatywy w 1907 roku rozpoczęto rozbudowę nowoczesnego, jak na tamte czasy, szpitala dziecięcego, Teodor Teofil Matecki (ur. 25 kwietnia 1810 r., zm. 15 maja 1886 r.) bardzo czynny w zwalczaniu epidemii cholery w latach 1848-1849 oraz 1852 i 1866, dzięki czemu wypracował sobie wielkie uznanie społeczeństwa i władz miejskich Poznania, Jan Konstanty Żupański (ur. 1 czerwca 1804 r.- zm. 30 grudnia 1883 r.) księgarz i właściciel firma będącej czołowym wydawnictwem wielkopolskim II połowy XIX w., Michał Sobeski (ur. 3 listopada 1877 r.- zm. 4 grudnia 1939 r.), który w 1913 roku współpracując z H. Święcickim, S. Kozierowskim i J. Kostrzewskim doprowadził do powstania w Poznaniu Uniwersytetu Polskiego, dziś Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,


bracia prawnicy: Zygmunt Seyda (ur. 8 kwietnia 1876 r.- zm. 28 stycznia 1925 r.) poseł w Reichstagu i na sejm polski, przewodniczący Komisji Konstytucyjnej w Sejmie, której zadaniem było opracowanie konstytucji marcowej, Władysław Seyda (ur. 22 kwietnia 1863 r.- zm. 24 lutego 1939 r.) poseł do sejmu pruskiego, następnie do parlamentu niemieckiego a od 1922 roku Prezes Sądu Najwyższego, Marian Seyda (ur. 7 lipca 1879 r.- zm. 17 maja 1967 r.) minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w rządzie Wincentego Witosa, minister sprawiedliwości w rządzie Władysława Sikorskiego i minister spraw kongresowych w rządzie Stanisława Mikołajczyka, Jan Chrzciciel Marceli Maciej Motty (ur. 5 czerwca 1818 r.- zm.17 stycznia 1898 r.)  nauczyciel gimnazjalny, tłumacz, protoplasta wszystkich wielkopolskich publicystów krajoznawczych, któremu sławę przyniosły mu dwa wielkie zbiory felietonów opublikowane w „Dzienniku Poznańskim”: „Listy Wojtusia z Zawad do Pafnusi” oraz „Przechadzki po mieście”, Raul Koczalski (ur. 3 marca 1885 r., zm. 24 listopada 1948 r.) polski pianista i kompozytor, nazywany „polskim Mozartem” lub „muzycznym wnukiem Chopina”, który był solistą na pierwszym koncercie, jaki odbył się w Filharmonii Poznańskiej. Znajduje się tu także symboliczny nagrobek  Hipolita Cegielskiego (ur. 6 stycznia 1813 r.- zm. 30 listopada 1868  r.) założyciela fabryki działającej i słynącej z wyrobów przemysłu ciężkiego po dziś dzień, którego mogiła uległa zniszczeniu podczas likwidacji cmentarza przy ul. Towarowej.


Na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan spoczywają wreszcie tak wybitne osobistości jak: prezydent Poznania w l. 1813-1815 Szymon Wroniecki (ur. 1754 r.- zm. 9 maja 1833 r.), którego nagrobek zdobi Geniusz Sławy pod postacią radosnego młodzieńca trzymającego tarczę z herbem, 


pierwszy prezydent niepodległego Poznania Jarogniew Drwęski (ur. 6 grudnia 1875 r. – zm. 14 września 1921 r.), którego pomnik jest dziełem Marcina Rożka,


kolejny prezydent Poznania: Cyryl Ratajski (ur. 3 marca 1875- zm. 19 października 1942 r.) przeniesiony tu z Powązek w 1962 r. i gen. Stanisław Taczak (ur. 8 kwietnia 1874 r. - zm. 2 marca 1960 r.) przeniesiony z Malborka w 1988 r., w 70 rocznicę Powstania Wielkopolskiego.



W sąsiedztwie monumentów upamiętniających Cyryla Ratajskiego i Jarogniewa Drwęskiego stoi też monument składający się dwóch obelisków upamiętniający postać  pochowanego na Junikowie Wojciecha Szczęsnego Kaczmarka (ur. 24 marca 1942 r., zm. 26 maja 2009 r.), prezydenta Poznania w latach 1990-1998 i konsula polskiego w Paryżu (2000-2003). Zdobi go cytat prezydenta: "Co trzeba było powiedzieć, powiedziałem. Jak trzeba było reagować, reagowałem. Gdy trzeba było coś robić, robiłem". 




W 2000 r. z Waszyngtonu sprowadzono na poznański Cmentarz na Wzgórzu św. Wojciecha prochy premiera RP na uchodźstwie Stanisława Mikołajczyka (ur. 18 lipca 1901 r.- zm. 13 grudnia 1966 r.). Jego pomnik ozdobiony cytatem pochowanego "Zostańcie wierni wierze swoich ojców i tradycji wolnościowej Narodu Polskiego" niewątpliwie jest najbardziej okazałym na całym Cmentarzu.






Oprócz tak znakomitych osobistości na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan spoczywa też wiele mniej słynnych osób, których nagrobki, z różnych powodów, zachęcają by na chwilę przy nich się zatrzymać.




Zrobione kilka lat temu zdjęcie grobu Teodora Dembińskiego (ur. 1 listopada 1778 r.- zm. 14 sierpnia 1866 r.), radcy ziemiańskiego z odpoczywającym na nim kotem.

Stanisław Niewitecki (zm. w wieku lat 49 w dniu 21 czerwca 1882 r.)

Olgierd Kudrewicz (ur. 14 lipca 1922 r.- zm. 14 lutego 1945 r. podczas zdobywania kościoła garnizonowego)

Świątkowski Antoni (zm. w wieku lat 59 w dniu 3 grudnia 1893 r.), "tłomacz sądowy"


Ozdobiony charakterystycznym motywem czaszki i skrzyżowanych kości pomnik Jana Lewandowskiego (ur. 1765-zm. 5 marca 1831 r.)


Kramarkiewicz Frańciszek (zm. w wieku l. 60 w dniu 17 listopada 1826 r.) i Kramarkiewiczowa Katarzyna z Czechowiczów (zm. w wieku l. 52) spoczywają pod czterobocznym, zwieńczonym urną pomnikiem wzorowanym na nagrobkach antycznych



Betnarkiewicz Wawrzyniec (zm.w wieku l. 73 w dniu 5 kwietnia 1819 r. )

Leżące zgodnie z jednym grobowcu: Gronwaldtowa Brygida z Wojciechowskich (zm. w wieku lat 41 w dniu 11 września 1819 r.) I żona Franciszka i Gronwaldtowa Zuzanna z Wolfów (zm. w wieku lat 28 w dniu 14 października 1821 r.) II żona Franciszka. Niedaleko nich spoczywa Gronwaldtowa Katarzyna ze Zgrajewskich (zm. w wieku l. 70 w dniu 19 grudnia 1868 r.) III żona tego samego Franciszka.

Modernistyczne dzieło Mieczysława Lubelskiego- ucznia Xawerego Dunikowskiego na grobie czołowej aktorki Teatru Polskiego w Poznaniu Eleonory Królikowskiej (ur. 3 stycznia 1850 r.-zm. 29 listipada 1918 r.) i jej męża również aktora, a także reżysera Kazimierza Królikowskiego (ur. 28 grudnia 1845 r.-zm. 18 lipca 1896 r.) ozdobione scenicznymi maskami.

Morawski Adam (ur. 1750 - zm. 8 marca 1823 r.), sędzia, o którym z nagrobka, mimo, że części napisów nie można juz odczytać, można dowiedzieć się, że był gorliwym przyjacielem ludzkości.

Wzruszający grobowiec rodziny Sujeckich



Otwarta księga - pomnik Tomasza Bajona (ur.12 grudnia 1839 r.-zm. 2 sierpnia 1892 r.), z którego rodziny wywodzi się reżyser Filip Bajon

Pomnik rodziny Dzioróbków w formie ośmiobocznej kolumny, ogarniętej kamiennymi płomieniami upamiętniający tragiczną śmierć w pożarze jej członków (zm. 1833 r.)
  
 Nagrobek Franciszka Skarzyńskiego (ur. 31 grudnia 1800 r.- zm. 28 kwietnia 1841 r.) z pięknym motywem ćmy.


 Grób nieoznaczonego nazwiskiem zmarłego przed drugimi urodzinami Zygmusia.
  






sobota, 3 listopada 2012

Jesienny spacer w Rogalinie


W połowie października wybraliśmy się na poranny spacer po łęgach rogalińskich. Pierwsze skojarzenie z Rogalinem to dęby. Od wieków stanowią one natchnienie poetów, malarzy, a współcześnie wymarzony, romantyczny i często wykorzystywany plener dla fotografii ślubnej. Najsłynniejsze i jednocześnie najstarsze z rogalińskich dębów doczekały się własnych imion: Lech, Czech i Rus. Ich obwody sięgają blisko 10 metrów. Choć przed badaniami dendrochronologicznymi wiek tych pomnikowych dębów oceniano na blisko 1000 lat, to ostatecznie okazało się, że są o około 300 lat młodsze. Niemniej to i tak robi wrażenie, gdy tylko weźmie się pod uwagę, że być może wykiełkowały z żołędzi opadłych już w Polsce Piastów, w burzliwych czasach rozbicia dzielnicowego. Niezwykłe jest również to, że w otoczeniu Lecha Czecha i Rusa rośnie jeszcze ponad 1400 tylko nieco młodszych wielowiekowych dębów szypułkowych. Takie skupisko jest jednym z największych tego typu w Europie.

Zmorą rogalińskich pomników przyrody jest chrząszcz o ciekawie brzmiącej nazwie: kozioróg dębosz. Jak podaje Wikipedia, preferuje on dobrze nasłonecznione, ponad 100-letnie dęby, rosnące pojedynczo lub w niewielkich skupiskach. Nie dziwi więc,że w Rogalinie znalazł dobre warunki rozwoju. Niestety drzewa zaatakowane przez tego owada są bardziej podatne na choroby na skutek fizycznego uszkodzenia drewna, co przyspiesza koniec ich życia. Kozioróg dębosz jest gatunkiem chronionym, tymczasem naukowcy nie odkryli jeszcze innej skutecznej metody ochrony drzew przed jego działaniem, aniżeli niszczenie szkodnika, który nie ma swoich wrogów naturalnych. 

Dla zainteresowanych link do najciekawszego zdjęcia kozioróga, jakie znalazłam: http://ikonos.flog.pl/wpis/1041493/koziorog-debosz-cerambyx-cerdo i do rysunku bardziej poglądowego:  http://www.robale.pl/index/2/179.

Podczas naszego pobytu w Rogalinie pogoda niestety nie dopisała i zamiast jesiennych ciepłych promieni słońca (które, jak na ironię pokazało swe oblicze dopiero jak wróciliśmy do Poznania) zaskoczyło nas pochmurne niebo i delikatna mżawka. 

Z tego też powodu dość szybko zakończyliśmy spacer wokół dębów i powróciliśmy do przypałacowego ogrodu zwanego też salonem ogrodowym pałacu. Został on urządzony w stylu rokoko. Okalają go dwie pary szpalerów grabowych, a do centralnie położonego klombu prowadzą aleje zdobione formowanymi krzewami oraz ukrytymi wśród nich kamiennymi mitologicznymi rzeźbami. W salonie ogrodowym rogalińskiego pałacu znajdują się też charakterystyczne dla ogrodów rokokowych: żywopłotowy labirynt oraz kopiec widokowy, z którego można podziwiać pejzaż z pałacem w roli głównej. 

Z ogrodu udaliśmy się do mieszczącej się w budynkach w obrębie kompleksu pałacowego przytulnej restauracyjki "Dwa pokoje z kuchnią", gdzie zjedliśmy całkiem niezłe pierogi. Okazało się, że była to niemal ostatnia szansa na skosztowanie specjałów "Dwóch pokoi" w tym roku, ponieważ miejsce to jest zamykane na okres od listopada do końca marca. Pewną ciekawostką jest, że restauracja ma tą samą właścicielkę, co poznańskie lokale "Fryga" i "Spot". Wydaje się jednak, że "Dwa pokoje z kuchnią" zachęcają do odwiedzin bardziej konkurencyjnymi cenami.

Lech, Czech i Rus:


Zakola Warty:


Lech:


Ogród przypałacowy:


W tle kopiec widokowy:

Jedna z rzeźb w labiryncie:

Widok na pałac z kopca widokowego: