niedziela, 15 grudnia 2013

Nach Berlin! Jarmarki adwentowe w Berlinie.

Tym razem, po długiej przerwie relacja będzie nietypowa - spoza Wielkopolski, jednak z miejsca znajdującego się w bliskim, zwłaszcza dzięki autostradzie, sąsiedztwie. Powodem wizyty w Berlinie, bo o nim mowa, były słynne w całej Europie, a już na pewno takie, których możemy pozazdrościć w Polsce, jarmarki świąteczne. Podobno stolica Niemiec ma w swojej ofercie w każdym sezonie od 50 do nawet 100 takich jarmarków. Na naszej jednodniowej wycieczce, która obejmowała też małe zwiedzanie innych atrakcji, zdążyliśmy popodziwiać zaledwie dwa.

Jednak wracając do początku - Poznań opuściliśmy około 7:30, po 9:00 byliśmy we Frankfurcie nad Odrą, tam zostawiliśmy samochód i przesiedliśmy się na pociąg, któremu pokonanie trasy do Berlina zajmuje około godziny.

Zwiedzanie Berlina rozpoczęliśmy od wizyty w Muzeum Żydowskim. Muzeum składa się z dwóch budynków - ten słynniejszy stanowi dzieło Daniela Libeskinda i jest wręcz nasycony symboliką. Tu nic nie jest przypadkowe. Bryła swoimi zygzakowatymi liniami nawiązuje do kształtu ściśniętej, nieregularnej gwiazdy. Nieregularne wąskie okna tworzą linię łączącą miejsca, w których przed wojną w Berlinie mieszkali wybitni Żydzi i Niemcy. Przez budynek przebiega pięć nieoświetlonych i zbudowanych z surowego betonu przestrzeni nazywanych pustkami; podłoga jednej z nich pokryta jest metalowymi ludzkimi twarzami z ustami otwartymi do krzyku. Obok Muzeum znajduje się Ogród Wypędzonych, który pochylony jest pod kątem 12 stopni, co ma powodować dezorientację zwiedzającego podobną do tej, jakiej doświadczali emigranci z Berlina a mieści się w nim 48 betonowych słupów wypełnionych ziemią z Izraela, co z kolei ma upamiętniać rok uzyskania przez Izrael niepodległości oraz jeden, znajdujący się w centrum, słup z ziemią z Jerozolimy. Najciekawszym, choć niewątpliwie kontrowersyjnym eksponatem jest niewątpliwie sama budowla. Wewnątrz mieszczą się różne wystawy, których zadaniem jest wprowadzenie zwiedzających w żydowską historię, kulturę i sztukę, ale w trakcie zwiedzania nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że w ich rozmieszczeniu brak spójności a Muzeum zostało wypełnione trochę "na siłę". Może też zbyt dużo elementów zostało zaprojektowane pod odbiorcę, który w wirtualnej rzeczywistości czuje się jak ryba w wodzie. Brak informacji o eksponatach w innych językach niż niemiecki i angielski zdecydowanie obniża komfort zwiedzania tym, którzy nie posługują się tymi językami na odpowiednim poziomie.

Po opuszczeniu Muzeum udaliśmy się w okolice Checkpoint Charlie - obecnie jedynie symbolicznego, a kiedyś jak najbardziej realnego punktu kontroli granicznej pomiędzy NRD a Berlinem Zachodnim, gdzie dziś już tylko przebrani w stare mundury i przygotowani do pozowania do pamiątkowych zdjęć strażnicy oraz wszechobecne fragmenty muru berlińskiego przypominają o smutnej historii podzielonej stolicy. 

Kolejnym etapem wycieczki był pierwszy z odwiedzonych tego dnia jarmarków - na Placu Poczdamskim. Nie jest on szczególnie spektakularny, ale i tak, w mojej ocenie, większość naszych polskich może się przy nim schować. Zdecydowanie widać po nim, że jarmarki to ulubiona tradycyjna rozrywka Niemców, którzy od końca XIV w. tak umilają sobie adwentowe oczekiwanie na Boże Narodzenie. Sztucznie zaśnieżona góra, z której można było zjeżdżać na oponach, lodowisko, jednolite estetyczne domki oferujące piękne ozdoby choinkowe, drewniane szopki, karuzele, bombki, słodycze i stoiska z tradycyjną kiełbasą zapiekaną w bułce i grzanym  aromatycznym winem przyciągnęły prawdziwe tłumy. Wrażenie robiły też ogromne choinki i kurtyny świetlne w pobliskim centrum handlowym Sony Center.

Posileni wurstem i grzańcem sprzedawanym w świątecznie ozdobionych kuflach, które można zwrócić i odzyskać kaucję lub zachować na pamiątkę, ruszyliśmy pod Bramę Brandenburską, gdzie obok świątecznie przystrojonej choinki stała największa w Europie chanukija, dziewięcioramienny świecznik, na którym podczas trwającego osiem dni święta Chanuka każdego dnia Żydzi za­palają od płomienia świeczki pomocniczej jedną świecę.

Stamtąd spacerem dotarliśmy na drugi odwiedzony tego dnia jarmark adwentowy, który mieścił się na Gendarmenmarkt. To plac, który cieszy się sławą najbardziej urokliwego miejsca w Berlinie. Otacza go zespół budowli składających się z Katedry Niemieckiej i Francuskiej oraz Domu Koncertowego.Wstęp na ten jarmark był płatny i kosztował 1 euro, a nadto wiązał się z koniecznością odstania swego w kolejce, ale okazało się, że wizyta na nim jest warta tych poświęceń. Niezwykle eleganckie, charakterystyczne białe namioty zwieńczone rozświetlonymi gwiazdami a w nich: piękne świąteczne dekoracje, tradycyjne wyroby najwyższej jakości i znów wszechobecne grzane wino, pieczone kiełbaski, marcepany, bakalie, kandyzowane jabłka, gorąca czekolada, belgijskie gofry i wiedeńskie strucle naprawdę pozwoliły poczuć klimat zbliżających się Świąt. W centrum kiermaszu mieściła się także scena, na której odbywały się różne występy artystyczne.

Z kiermaszu ruszyliśmy na pociąg, potem, we Frankfurcie znów przesiedliśmy się do samochodu i około 22:30 byliśmy w Poznaniu.

Reasumując, choć w Polsce coraz więcej miast, w tym Poznań urządza lokalne kiermasze adwentowe, to jednak zdecydowanie klimat i skala tych berlińskich są niepowtarzalne. Dlatego też warto je uczynić pretekstem do wizyty u naszego zachodniego sąsiada. Na koniec ciekawostka: wbrew swojej nazwie jarmarki trwają nie tylko do Świąt Bożego Narodzenia, ale część z nich zamykana jest dopiero w Sylwestra.




poniedziałek, 24 czerwca 2013

Czempiń

Czempiń to miejscowość, którą z Kościanem dzieli jedna stacja kolejowa. Była wzmiankowana jako miasto już w 1399 r. a jak podaje Franciszek Jaśkowiak w swym przewodniku po okolicach Poznania, w 1458 r. wysłano z niej trzech żołnierzy na wyprawę malborską. Świadczy  to o tym, że nie była to wówczas miescowość najmniejsza (takie wysyłały zaledwie po jednym woju), ale i tak pozostawała w tyle za wzmiankowanym Kościanem, który stać było na przygotowanie aż czterdziestu żołnierzy.

Jest to jednocześnie miasteczko, z którym jestem osobiście związana, bowiem to w nim do śmierci mieszkali moi dziadkowie. Z Czempiniem przede wszystkim kojarzy mi się zapach z letnich pól stanowiący mieszankę woni rozgrzanej ziemi, traw, ziół i kwiatów, sklep "na górce", w którym Babcia zaopatrywała swoje domostwo w najpotrzebniejsze rzeczy codziennego użytku i totolotek, do którego Dziadek z niesamowitą konsekwencją i gorliwością przez całe dorosłe życie, przed każdym losowaniem, zanosił wypełniony zgodnie ze swoim systemem kupon. Niestety nigdy nie przyniósł on oczekiwanej szóstki.

Czempiń nie jest miastem szczególnie znanym i promowanym turystycznie. Choć miło mi zauważyć, że wiele zmienia się na tym polu dzięki staraniom niedawno reaktywowanego Stowarzyszenia Przyjaciół i Sympatyków Ziemi Czempińskiej, którego członkowie zajmują się rozpowszechnianiem historii, tradycji i kultury Czempinia i okolicy. Na pochwałę zasługują starania członków dotyczące renowacji zabytkowego czempińskiego cmentarza ewangelickiego i zamontowanie wielu ładnie wykonanych tablic informacyjnych.

Najważniejszym zabytkiem Czempinia jest piękny pałac położony niedaleko rynku. Został on wzniesiony w miejscu zrujnowanego w wyniku najazdów szwedzkich zamku w l. 1699-1700 dla Andrzeja Szołdrskiego prawdopodobnie w związku ze ślubem jego syna Ludwika z Marią  (według niektórych źródeł Marianną) Unrużanką z Kargowej. Ciekawostkę stanowi informacja, że Andrzej Szołdrski postanowił zbudować pałac na wzór rodzinnej posiadłości swej synowej. Pałac czempiński miał w tym czasie kształt zbliżony do dzisiejszego, nie przetrwał w nim jednak, bowiem został spalony już w niecałe dziewięć lat po zakończeniu budowy. W 30 lat po pożarze odbudował go w stylu barokowym Ludwik Szołdrski już jako wojewoda inowrocławski i generał wielkopolski. To wówczas nad elewacją frontową zamieszczone zostały cztery rzeźby symbolizujące cztery kontynenty: Europę, Afrykę, Amerykę i Azję. W 1782 r. obok pałacu wzniesiono barokowo-klasycystyczną kaplicę śś. Szymona i Judy. W 1847 r. posiadłość w Czempiniu w wyniku licytacji nabyła rodzina von Delhaes, która pozostawała tu do I połowy XX w. Po II wojnie światowej w pałacu ulokowano ośrodek szkolenia rolniczego PGR. Obecnie pałac należy do przedsiębiorcy prowadzącego działalność gospodarczą pod firmą PPHU Pałac Gębice, który organizuje w nim konferencje, szkolenia i wyjazdy integracyjne.


czempiński pałac od frontu

kaplica pałacowa

i raz jeszcze pałac wśród drzew

Pałac leży w otoczeniu pięknego parku założonego w I połowie XVIII w. o pow. 4,13 ha. Pamiętam jeszcze czasy, w którym park był ogólnodostępny i można było swobodnie spacerować pośród lipowych alei. Niestety należą one do przeszłości, ponieważ obecny właściciel posiadłości zamknął park dla mieszkańców miasta i turystów. Niewątpliwie dobrze, że pałac nie niszczeje i jest zadbany, ale zdecydowanie szkoda, że nie ma możliwości zwiedzania go lub chociaż spaceru wśród okalającego go starodrzewia.

Po obejrzeniu z zewnątrz pałacu polecam obiad lub kawę w znajdującej się obok Restauracji Kogucik. To miejsce, które znajduje się na kulinarnej mapie Czempinia odkąd tylko pamiętam i które zachęca do wizyty tradycyjną polską kuchnią, miłym wystrojem oczywiście z motywem przewodnim kogucika i względnie niskimi cenami. Nawiązując do nazwy restauracji warto zaznaczyć, że w Czempiniu jeszcze w l. 70-tych ubiegłego wieku chowano ok. 50.000 sztuk drobiu, podczas gdy w tym czasie miasto miało zaledwie 3.500 mieszkańców.

Następnie warto udać się spacer po czempińskim rynku - dawniejszym owalnym placu targowym i odwiedzić Kościół, którego wysoka na 62 m wieża stanowi najbardziej charakterystyczny punkt panoramy Czempinia widoczny nawet z okien pociągu. Kościół zbudowano w latach 1885 – 1899 w miejscu mniejszej świątyni głównie w stylu neoromańsko-gotyckim posiada wnętrze o układzie bazylikowym: z trzema nawami, prezbiterium i transeptem oraz siedmioma ołtarzami. Jego centralnym i najmocniej skupiającym uwagę punktem jest ołtarz główny z umieszczonym w nim obrazem patrona świątyni - św. Michała pędzla Bolesława Łaszczyńskiego z 1887 r. Obraz ten prezentowany był na Paryskiej Wystawie Światowej w 1889 r. Z kolei w ołtarzu bocznym lewej nawy znajduje się inne cenne dzieło sztuki - rzeźba w drewnie „Pięknej Madonny” – Matki Bożej z Dzieciątkiem, datowana na 1420 rok. W ostatnim ołtarzu bocznym prawej nawy znajduje się natomiast obraz Matki Boskiej Pocieszenia z XVII w.
Kościół p.w. Michała Archanioła
Po zwiedzeniu Kościoła proponuję obejrzeć postępy prac ww. Stowarzyszenia na czempińskim Cmentarzu Ewangelickim i krótką wizytę na Cmentarzu Parafialnym, gdzie uwagę przykuwa charakterystyczny, okazały znajdujący się na wzgórzu Grobowiec Farulewskich, przy którym co roku w dzień Wszystkich Świętych sprawowana jest Eucharystia. Jest on o tyle tajemniczy, że podobno jedyne wiadomości o Farulewskich to takie, że z rodziny pochodził ksiądz Tadeusz Farulewski (ur. w 1908 r.), proboszcz pierański od 1923 r. i budowniczy kościoła filialnego w Brudni w 1923 r., który wywieziony został do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, gdzie zginął 19 kwietnia 1940 r. i Bronisław Farulewski rozstrzelany jesienią 1939 r. w Kościanie w wyniku operacji Tannenberg. Poza tym podobno w materiałach archiwalnych praktycznie nie ma o tym rodzie wiadomości. Nie wiadomo też kto w reprezentacyjnym Grobowcu został pochowany.
Grobowiec Farulewskich

rzeźba stojąca przed wejściem do Grobowca
Wizytę w Czempiniu można zakończyć obejrzeniem kolejowej modernistycznej wieży wodnej wzniesionej celem zaopatrzenia parowozów w wodę technologiczną oraz obiektów stacji kolejowej w pitną. Budynek pochodzi z lat 50-tych XX wieku. Wieże tego typu są charakterystyczne dla kolejnictwa z tego okresu. Podobną budowlę można znaleźć na stacji kolejowej Zbąszyń.

kolejowa wieża wodna w Czempiniu








piątek, 21 czerwca 2013

propozycje na weekend w Poznaniu 22-23 czerwca 2013 r.

W nadchodzący weekend przede wszystkim warto wybrać się na poznański Stary Rynek i przyległe uliczki aby obejrzeć różne starocie, skarby, cuda i cudeńka na znajdującym się na półmetku Jarmarku Świętojańskim. Warto zwłaszcza zajrzeć na ulicę Żydowską, gdzie swe stoiska rozstawili sprzedawcy starych lamp, mebli, monet, znaczków pocztowych i starych płyt. W tym roku na jarmarku podobno pojawiło się aż 150 wystawców. Osią Jarmarku, jak co roku, jest tradycja, ze szczególnym wyróżnieniem regionu Wielkopolski. Skoro tradycja, to i dużo folkloru. Jarmark to nie tylko stragany, ale i znajdujaca się w jego  centrum scena, na której zaprezentują się m.in.: chór Kleszczewianki z Kleszczewa, dziecięcy zespół taneczny Modraki z Tarnowa Podgórnego czy zespół folklorystyczny Modrzanki z Modrza. Ciekawy może być również występ kapeli dudziarskiej Koźlary ze Stęszewa - zespołu, w którym dzieci i młodzież z różnych miejscowości uczą się grać ze słuchu na dudach wielkopolskich i skrzypcach przewiązanych. Sobota 22 czerwca to Dzień Motoryzacji a niedziela 23 czerwca Dzień Wielkopolskiego Wirtuoza.



Przy okazji spaceru po Rynku w sobotę w godzinach od 11:00 do 16:00 warto zapuścić się na Śródkę, w okolice kościoła św. Małgorzaty na Średnioweczny Targ Śródecki. Na targowych stoiskach czekać będzie mnóstwo atrakcji: m.in. prawdziwa garncarka pokaże wszystkim chętnym czy wytwarzanie naczyń na kole garncarskim to taka łatwa sprawa a zainteresowani będą mogli następnie sami spróbować swoich sił w lepieniu naczyń i figurek ceramicznych, nadto będzie można zobaczyć jak kiedyś wyrabiało się papier czy kuło miecze. Oprócz tego na stoisku przygotować będzie można laurkę z okazji dnia taty oraz zagrać w grę karcianą "Wygraj z królem". Dodatkowymi atrakcjami imprezy mają być pokaz walki rycerskiej oraz przedstawienie pt:"O Królewsko-Cesarskim Trakcie w jednym akcie", który rozpocznie się w samo południe na targowej scenie.

Z kolei ci, którzy na Jarmark wybiorą się w niedzielę, mogą z Rynku udać się w przeciwległym kierunku - na ul. Św. Marcin. Tam Centrum Kultury "Zamek" zaprasza na kolejną "Niedzielę na Św. Marcinie". Jak zapewniają organizatorzy przed Zamkiem wypić można będzie lemoniadę, zaopatrzyć się w designerskie ciuchy, zapalić fajkę wodną, nabyć winylowe płyty. Bardzo ciekawą ofertą jest też otwarty dla wszystkich piknik na zamkniętym odcinku ulicy Święty Marcin pomiędzy ul. Ratajczaka i Kantaka. Warto także udać się przynajmniej na jedną z dwóch wycieczek prowadzonych przez przewodników z grupy PoPoznaniu.pl. O 13stej sprzed pomnika Hipolita Cegielskiego spróbują aż 20-stoma dowodami przekonać uczestników pierwszego ze spacerów, że m.in. dzięki Świętemu Marcinowi Poznań jest lepszy niż reszta świata a godzinę później na placu Mickiewicza rozpocznie się wycieczka śladem Czerwca '56. 


piątek, 31 maja 2013

propozycje na weekend w Poznaniu 1-2. czerwca 2013 r.

Jutrzejszy dzień to Dzień Dziecka, wobec czego w całym mieście przewidzianych jest trochę ciekawych wydarzeń z tej okazji. Zainteresowanych odsyłam do poradnika "ostatniej szansy": http://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/varia,c,6/przewodnik-po-dniu-dziecka,61646.html
Wszystkich, którzy wciąż czują się choć trochę dziećmi zachęci być może kończący się w ten weekend festiwal Let's play Poznań, w trakcie którego można wziąć udział w kilkudziesięciu grach miejskich:
http://festiwal.gramiejska.pl/index.php?id=369
Wśród nagród masa gadżetów, tablety a nawet ... możliwość obejrzenia panoramy miasta z dachu Okrąglaka.

Jeśli tylko dopisze pogoda ciekawą propozycją są spacery z przewodnikami: w sobotę od 15:00 śladami poznańskich Żydów ulicami Żydowską do Dominikańskiej, Stawną, Skwerem Akiwy Egera, wzdłuż murów obronnych do Archiwum Miejskiego (tablica Remaka) przez Plac Wielkopolski do Golema i fontanny Kronthala i w niedzielę od 12:05 około 1,5 godzinny spacer, w trakcie którego zobaczyć będzie można wszystko co ciekawe w sąsiedztwie Starego Rynku. Zbiórka w obu przypadkach pod Ratuszem. Każdy ze spacerów jest bezpłatny, w drugim przypadku przewodnikowi można podziękować wręczając mu na zakończenie spaceru napiwek. Udanego wypoczynku!

wtorek, 28 maja 2013

Jarmark Francuski

Od jutra przez kilka dni będzie można delektować się smakami i aromatami Francji w samym sercu Poznania. Na Starym Rynku zostaną wystawione świeżo upieczone bagietki, croissanty, sery, wina, perfumy, mydła prowansalskie i wiele innych wyrobów rękodzielniczych. Jarmark będzie czynny w środę od 14 do 20, czwartek i piątek od 10 do 20 a w sobotę i niedzielę od 9 do 20. Więcej informacji i zachęcające zdjęcia: https://www.facebook.com/JarmarkFrancuski Do zobaczenia!

sobota, 18 maja 2013

Nasza majówka: Kaźmierz, Czyściec, Otorowo, Ostroróg, Szamotuły


Korzystając z ładnej pogody na początku tzw. długiego majowego weekendu wybraliśmy się na wycieczkę, którą zaczęliśmy od miejscowości Kaźmierz położonej 11 km na południe od Szamotuł. Choć obecnie ma jedynie status wsi, to kiedyś była miastem, czego pamiątką jest znajdujący się w niej rynek. 


centrum Kaźmierza

kaźmierski kocur
Najcenniejszym jej zabytkiem jest jednak kościół ten należy do najstarszych w diecezji poznańskiej.

Zbudowany został w stylu gotyckim i ma piękne sklepienie gwiaździste. Jednym ze szczególnie cennych jego zabytków jest rzeźba Madonny z Dzieciątkiem z drzewa lipowego bogato polichromowana i złocona u stóp, której klęczą dwie osoby, prawdopodobnie fundatorzy.


Jak wskazuje pan Jacek Sobczak w rewelacyjnej książce pt: Księga zjaw i duchów wielkopolskich, czyli przewodnik po nawiedzanych zamkach, pałacach i dworach oraz innych miejscach tajemnych, z wsią związana jest jedna nie do końca wyjaśniona tajemnica historii Wielkopolski. Chodzi tu o sprawę Braci Pustelników, z których dwóch sprowadził około roku 1000 Bolesław Chrobry z Włoch, by krzewili chrześcijańską kulturę na ziemi polskiej. Do nich przystąpiło wkrótce czterech Polaków. Król Bolesław odwiedzał ich często, a raz zostawił im bogatą jałmużnę w złocie, mimo tłumaczeń zakonników, że ślub ubóstwa nie pozwala im przyjąć hojnego daru. Gdy król odjechał bracia wysłali najmłodszego z nich, by przeprosił króla i pieniądze zwrócił. Zaledwie wybrał się on w drogę, na pustelnię następnej nocy napadli bandyci. Nie uwierzyli, że zakonnicy nie mają przedmiotu królewskiej darowizny i wśród najokropniejszych mąk wszystkich pięciu zamordowali. Podobno po dziś dzień w Kaźmierzu można spotkać zjawy dwojga z nich. Dlaczego tylko dwojga? Domniemywa się, że przyczyną mogą być ich po dzień nieodkryte miejsca spoczynku, podczas gdy ciała pozostałych trzech zakonników złożono w podziemiach Katedry w Gnieźnie. 

Być może, jak wskazuje Jacek Sobczak, jedna z kaźmierskich zjaw uwieczniona w kamieniu
 Po krótkim spacerze po Kaźmierzu ruszyliśmy do Otorowa, po drodze zahaczając o maleńką wioskę o nazwie Czyściec. Nie ma w niej nicnadzwyczajnego oprócz jej nazwy, ale to o nią przede wszystkim nam chodziło. Jak to z czyśccem już być musi, lekko nie było. Dotarcie tam wiązało się z koniecznością przebycia polnej i dosyć dzikiej drogi, ale było warto. 

Wjechaliśmy do Czyśćca i swoim przykładem udowodniliśmy, że z Czyśćca można się wydostać,


po czym dotarliśmy do otorowskiego barokowego dworu z XVIII w. (1738 r.) Od 1922 r. znajduje się on pod opiekuńczymi skrzydłami sióstr Urszulanek, które do niedawna prowadziły w nim dom dziecka. Nakazy unijne doprowadziły w konsekwencji do zmiany przeznaczenia budynku, w którym obecnie m.in. prowadzone są rekolekcje. 

Dookoła dworu rozciąga się park krajobrazowy pow. 8,1 ha, który w XIX w. zastąpił dawny ogród. Przechodząc się wśród starych dębów i lip dostrzegliśmy liczne fiołki oraz skupisko zawilców gajowych i zawilców żółtych, które widziałam pierwszy raz w życiu.


Kolejnym przystankiem był Ostroróg. Zwiedziliśmy miejscowy kościół, po czym dostrzegliśmy dramatyczny apel na ścianie jednego z podbliskich budynków, który postanowiliśmy uwiecznić:

  Naszą uwagę przykuł natomiast niechybnie chylący się ku upadkowi stary budynek. Szukając informacji na jego temat znalazłam taką oto ofertę : http://www.zabytki-nieruchomosci.com/19,more,709-_residential_building_in_ostrorog__commune:_ostrorow__province:_wielkopolskie.html?ln=en .  Co szczególnie ciekawe, zdaniem oferenta "after renovation and adaptation the building can function as a guesthouse, a hotel, a small private residence or a SPA resort":-))

przyszłe SPA resort w Ostrorogu

Ponieważ w Ostrorogu nie było zbyt wiele do zwiedzania, nie zagościliśmy tam długo i udaliśmy się do Szamotuł. Najcenniejszym zabytkiem tego miasta i jednocześnie jego symbolem są Zamek i Baszta. Prywatny zamek rodu Szamotulskich zbudowany został w XV stulecia na lewym brzegu przepływającej przez miasto rzeki Samy. Na początku XVI stulecia Katarzyna Szamotulska wniosła budowlę jako ślubne wiano Andrzejowi Górce. Ten przekształcił zamek w późnogotycką rezydencję magnacką  a w 1518 r. wybudował wysoką ceglaną basztę, strzegącą wjazdu na teren warowni.  Po jego śmierci obiekt trafił w ręce jego syna, wojewody poznańskiego Łukasza Górki, by w latach późniejszych stanowić siedzibę wielu znamienitych rodów wielkopolskich, m.in.: Gostyńskich, Rokossowskich, Korzobok-Łąckich czy Mycielskich. Postać Łukasza Górki szczególnie zapisała się w historii Zamku, a zwłaszcza Baszty, ale o tym niżej. W 1837  r. budowlę przejął pruski następca tronu Fryderyk Wilhelm, a następnie przekazał ją przedstawicielom książęcego rodu Sachsen Coburg-Gotha. W 1869 r. rozpoczęto generalny remont zamku, połączony z częściową jego rekonstrukcją, a w latach 1976-89 pałac regotyzowano. Obecnie znajduje się w nim Muzeum, którego niestety tym razem nie zdołaliśmy zwiedzić, albowiem z powodu nadmiaru atrakcji tego dnia u wrót prowadzących do zamkowej kasy stanęliśmy na minutę przed jej zamknięciem.

Zamek w Szamotułach

Baszta Halszki

drewniana rzeźba w Szamotułach w pobliżu Zamku

Pozostał nam więc spacer po okalającym Zamek parku i podziwianie go, podobnie jak i znajdującej się w jego sąsiedztwie Baszty z zewnątrz. Baszta jest obiektem okrytym złą sławą jako legendarne miejsce 14-sto letniego więzienia Halszki, słynącej z urody księżniczki ostrogskiej przez jej męża wspomnianego wyżej Łukasza Górkę. Kobieta ta została wydana mu za mąż wbrew swej woli i nie chciała się zgodzić na pożycie małżeńskie z wojewodą, co w konsekwencji doprowadziło do jej zamknięcia. Halszka co prawda przeżyła męża i po jego śmierci opuściła Basztę udając się do rodowego majątku na Wołyniu. Schorowana i zrezygnowana zmarła jednak w wieku 43 lat. Jak głosi legenda, zazdrosny mąż kazał podczas więzienia Księżniczki w Baszcie nosić jej pokutne stroje i żelazną maską przykrywać urodziwą twarz, stąd, jak podaje Jacek Sobczak, podobno po dziś dzień, gdy tylko księżyc wyłoni się zza chmur, można napotkać Halszkę zwaną też Czarną Księżniczką odzianą w żałobne szaty i złowrogo zawodzącą nad swym okrutnym losem, który ktoś podsumował następująco: "bogata skarbami fortuny, przez naturę obdarzona urodą ciała, była tak biedna, że nie zaznała chwili szczęścia".

czwartek, 16 maja 2013

propozycje na weekend w Poznaniu 18-19 maja 2013 r. NOC MUZEÓW

Nadchodzący weekend upłynie oczywiście pod znakiem Nocy Muzeów. W tym roku ciekawą propozycją jest multimedialny pokaz dzieł skradzionych lub fizycznie zniszczonych, szczególnie podczas II wojny światowej, który zostanie wyświetlony w sobotę, 18 maja br., o godzinie 22.30, na placu Wolności. Same muzea zapraszają natomiast zwiedzających na darmowe zwiedzanie ekspozycji od 17.00 do 1.00 w nocy. Z ciekawych propozycji spędzenia Noc na uwagę zasługuje wycieczka pt. "Muzealny Top 10", której przewodnicy obiecują przybliżyć najciekawsze bezcenne dzieła, które można zobaczyć na ekspozycjach muzealnych w Poznaniu.  Początek wycieczki o godzinie 20.00, spotkanie przed wejściem do Muzeum Archeologicznego (ul. Wodna 27). 

Z pewnością wielu zainteresuje też nietypowa propozycja zwiedzenia ... starego dworca kolejowego Poznań Główny. Jak zapewniają organizatorzy to już ostatnia szansa na odkrycie tajemnic budynku, który jeszcze w tym roku przestanie służyć pasażerom i zostanie zaadaptowany na inne potrzeby.W programie między innymi wizyta w dworcowych podziemiach, zwiedzanie nieczynnego  komisariatu policji i siedziby Straży Ochrony Kolei oraz niedostępnych na co dzień pomieszczeń biurowych. Chętni powinni się pośpieszyc, bowiem tu obowiązują zapisy: liczba miejsc jest ograniczona - 2 grupy x 25 osób. Zapisy na wycieczki po starym, poznańskim dworcu prowadzone będą od 13 maja br. od godz. 10.00 w Nowym Biurze Dworca Poznań Główny (ul. Dworcowa 1, Poznań) - zgłoszenia można dokonać osobiście lub telefonicznie na numer (61) 63 31 659. 

Celem ułatwienia poruszania się chcącym zwiedzić jak najwięcej w tę wyjatkowa Noc MPK zaprasza do skorzystania z darmowej tramwajowej linii M oraz darmowej autobusowej linii do siedziby IPN. Tramwaj rusza z przystanku przy Zamku Cesarskim. Od kilku miesięcy jest on nieczynny ze względu na remont Kaponiery. Chcąc jednak ułatwić skorzystanie z tej linii, MPK wyjątkowo go uruchomi. Bimba zawiezie podróżnych szlakiem poznańskich muzeów: Podgórną koło Starego Rynku, przez most Św Rocha, stamtąd w kierunku Katedry, przez plac Wielkopolski aż do Gwarnej. Podczas wybranych kursów - o godz. 17:00, 18:00, 19:00, 20:00 i 21:00, pasażerowie będą mieli możliwość dotarcia bezpośrednio do Muzeum Komunikacji, mieszczącego się w zajezdni przy ul. Głogowskiej.Będą też atrakcje dla spragnionych nostalgicznej wycieczki do okresu PRL-u. Poznański oddział Instytutu Pamięci Narodowej przygotował bowiem pokaz bajek z tego okresu, a także gry, zabawki i  wydawnictwa. Do siedziby IPN przy ul. Rolnej, pasażerów zawiezie  "Ogórek".

Zabytkowy Jelcz RTO 043 zwany pieszczotliwie "Ogórkiem" zawiezie też wszystkich chętnych z Poznania na szlak kościołów drewnianych wokół Puszczy Zielonka. Otworzą one swe podwoje od 17 do  północy  a zachęcają do odwiedzin filmami, koncertami i oprowadzaniem po kościele.

Na koniec dodam, że większość Muzeów zaprasza amatorów darmowego zwiedzania także poza tą wyjątkową Nocą - najczęściej w soboty;-)


piątek, 10 maja 2013

propozycje na weekend w Poznaniu

Dziś Poznań został zalany deszczem ... i tulipanami. Jest to związane z właśnie rozpoczętą  XVII Wystawą tych pięknych kwiatów zorganizowaną przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Ogrodnictwa w Poznaniu i Palmiarnię Poznańską. Wystawa odbywa się w Palmiarni i potrwa kilka dni, w zależności od kondycji kwiatów. Prezentowanych jest tam około 5.000 tulipanów w 150 odmianach, w tym takich jak "Jan Paweł II", "Irena Sendler", "Lech Kaczyński", "Maria Kaczyńska", "Polonia". Nadto w związku z wystawą można w parku przed Teatrem Wielkim podziwiać przepiękne dywany ułożonez niezwykłą precyzją w fantazyjne wzory z ponad miliona głowek tulipanowych. Zaniepokojonym losem kwiatów poświęconych na dekorację za organizatorami wystawy uspokajam, że "obecnie trwa tzw. odławianie łebków tulipanów, ponieważ produkcja na cebule polega na ścięciu kwiata, żeby nie wytwarzały się nasiona, słupek i inne części. Wówczas po prostu liście pracują na rozwój cebulki. Kiedyś te ścięte łebki wyrzucało się na kompost, a przecież po co wyrzucać, skoro można ucieszyć oko mieszkańców Poznania przez 3-4 dni".

A w niedzielę na swoje święto zaprasza ulica Żydowska. Festyn "Święto ulicy Żydowskiej" będzie zwieńczeniem poznańskich obchodów 65. rocznicy powstania państwa Izrael. Z tej okazji ulica na jeden dzień zostanie zamknięta dla ruchu i stanie się deptakiem. Restauratorzy wystawią na nią ogródki. Ustawiony zostanie wspólny długi stumetrowy stół do biesiady, rozmów i odpoczynku. Pojawi się także scena, na której odbywać się będą koncerty muzyki klezmerskiej i wykłady. Nie zabraknie oczywiście możliwości degustacji żydowskich potraw. Reprezentanci wydawnictw będą prezentować książki o tematyce żydowskiej a studentka hebraistyki UAM po 14 udzieli lekcji języka hebrajskiego dla dzieci. Od 13.00 do 15.00 organizatorzy zapraszają na wspólne zwiedzanie. Świętowanie potrwa do godziny 22:00.

Choć zatem pogoda nie zachęca, to mimo to warto wyjść z domu i odwiedzić centrum Poznania!

środa, 8 maja 2013

Uroki Szwajcarii Żerkowskiej



Choć na tę wycieczkę wybraliśmy się w zeszłym roku w jedną z upalnych, leniwych, sierpniowych niedziel, to z pewnością mogę polecić ją jako pomysł na majówkę. Nasze zwiedzanie regionu zwanego Szwajcarią Żerkowską rozpoczęliśmy od jego „stolicy”, czyli Żerkowa. To miejscowość położona około 12 km na północ od Jarocina i miasteczko dość wiekowe, bowiem pierwsze wzmianki o nim pochodzą już z 1257 r. Żerków wyróżnia się rzadkim w Wielkopolsce położeniem wyżynnym. Jego niezwykłą atmosferę tworzą urocze, kręte uliczki, park pałacowy z wiekowym drzewostanem i piękny barokowy kościół św. Stanisława z lat 1717-1718 r., do którego udaliśmy się na mszę. Kościół został ufundowany przez wojewodę inowrocławskiego i generała wielkopolskiego, Macieja Radomickiego. Z pewnością warto do niego zajrzeć ze względu na bogatą ornamentację oraz malarstwo ścienne, na którym można podziwiać świętych i dzieje życia patrona Kościoła. 
wnętrze Koscioła w Żerkowie

Po opuszczeniu świątyni skierowaliśmy się przez zabytkową bramę do parku. Próżno w nim szukać stojącego tam niegdyś okazałego pałacu Radomickich. Po tym, jak spłonął podczas pożaru wywołanego przez uderzenie pioruna w 1831 r., nigdy nie został odbudowany. Zasłynął jednak już jako ruina. Jak to możliwe? Kiedy w kilka tygodni po pożarze na miejsce z pobliskiego Śmiełowa przybył Adam Mickiewicz, same zgliszcza budowli wywarły na nim takie wrażenie, że odtworzył ją w wyobraźni i, jak każe wierzyć legenda, uwiecznił na kartach „Pana Tadeusza” czyniąc z niej siedzibę rodu Horeszków.

Następnym naszym przystankiem były Tarce z pałacem, który z kolei choć jeszcze kilka lat temu stanowił ruinę, to obecnie pieczołowicie odrestaurowany zaprasza w swoje podwoje do hotelu i restauracji. Nakład poczynionych prac - gdy tylko porówna się zdjęcia na stronie internetowej pałacu sprzed i po renowacji - robi ogromne wrażenie. Budynek został wzniesiony z inicjatywy Stanisława Gorzeńskiego syna właścicielki Śmiełowa w 1871 r. Zaprojektował go w stylu neorenesansu francuskiego w tzw. "kostiumie francuskim", Stanisław Hebanowski znany m.in. z projektu Teatru Polskiego w Poznaniu. Gdy już powstał, gościło w nim wiele znanych postaci, m.in.: malarz Wojciech Kossak, który nazwał pałac „perłą ukrytą wśród lasów”, jego córki: pisarka Magdalena Samozwaniec i poetka Maria Pawlikowska-Jasnorzewska oraz marszałek Edward Rydz-Śmigły. Magdalena Samozwaniec w swych wspomnieniach z pobytu w Tarcach odnotowała jak do jej pokoju wbiegła „oswojona sarenka, wypiła mleko z dzbanuszka, skubnęła bułkę, uszczknęła kawałek kiełbasy. Posiliwszy się, krokiem baletnicy wybiegła z pokoju przez niedomknięte drzwi. Niełatwo było opuścić dwór, gdzie była taka dobra kuchnia i gdzie zwierzęta przychodziły na śniadanie.” Myślę, że dziś śniadania z sarnami należą już do przeszłości, ale nie zmieniło się to, że pałac nadal wabi smakowitościami z tradycyjnej kuchni polskiej „z domieszką francuskiego smaku”. Specjalnością szefa kuchni jest zupa borowikowa z lanymi kluseczkami i karmelem oraz kaczka z chrzanowymi kopytkami w sosie z czerwonego wina, na którą się skusiłam i którą gorąco polecam. Po zjedzonym na pałacowym tarasie obiedzie udaliśmy się na spacer po ponad 9 ha parku krajobrazowym. Parkowy krajobraz urozmaica ciąg stawów powstałych w wyrobiskach po dawnej kopalni gliny i przepływającym przez nie rowie. Atrakcją parku jest też znajdująca się  na niewielkim pagórku w jego centralnej części figurka Matki Boskiej z Lourdes. Pochodzi ona z 1920 r. a ufundowała ją hrabina Aniela Gorzeńska jako votum za szczęśliwy powrót męża Zbigniewa z Powstania Wielkopolskiego i poprawę wzroku po pielgrzymce do Lourdes. Tuż za figurką, u podnóża pagórka, spomiędzy olbrzymich głazów wypływa małe źródełko, o zimnej, krystalicznej wodzie, zawierającej wiele mikroelementów. Nie sposób było jej nie spróbować, albowiem ma ona podobno cudowne właściwości.
Pałac w Tarcach - widok od strony parku

Pałac w Tarcach od frontu

wnętrze Pałacu w Tarcach

Z bajkowego pałacu w Tarcach udaliśmy się do Śmiełowa po drodze zatrzymując się w miejscu, w którym zlokalizowano punkt widokowy wyposażony w ławki, stoły i wiatę. Z punktu rozciąga się widok na malownicze tereny Żerkowsko–Czeszewskiego Parku Krajobrazowego, a jego charakterystyczne punkty to: pałac – Muzeum im. Adama Mickiewicza w Śmiełowie oraz Kościół p.w św. Jana Chrzciciela w Brzostkowie.

widok na Kościół w Brzostkowie z punktu widokowego

Pałac w Śmiełowie będący obecnie siedzibą Muzeum im. Adama Mickiewicza zbudowano w 1797 r. dla rodziny Gorzeńskich. Na wschód i północ od siedziby śmiełowskiej powstał ponad 14-hektarowy park krajobrazowy jako miniatura ogrodu angielskiego. Pałac od wieków był centrum kulturalnym regionu żerkowskiego. Choć jego właściciele zapraszali wiele znakomitych postaci, w tym Henryka Sienkiewicza czy Ignacego Paderewskiego, jego najsłynniejszym gościem pozostał oczywiście autor "Pana Tadeusza". Przybył on do pałacu w sierpniu 1831 r. w czasie dogorywającego już powstania legitymując się fikcyjnym paszportem i podając się za kuzyna Gorzeńskich i nauczyciela ich dzieci. Kiedy dowiedział się o kapitulacji Warszawy, która nastąpiła 7 września podczas spaceru w pałacowym parku podobno zauważył młody, wyrwany wskutek nawałnicy dąb. Rzekł wówczas ‘Oto nasz  obraz – ale (…) nie traćmy nadziei, ratujmy co się da i jak się da’ i podparł nadłamane drzewko. Dzięki temu zostało ono uratowane i rosło aż do lat 20 ubiegłego wieku. Obecnie w jego miejscu jest pamiątkowa tablica. Pobyt w Wielkopolsce zaowocował wieloma dziełami wieszcza, w tym wskazuje się, że wywarł niebagatelny wpływ na powstanie epopei narodowej. Wnętrza Muzeum mieszczą wiele pamiątek bezpośrednio związanych z  Mickiewiczem. Są wśród nich: sztućce, dzbanuszki, talerz, szachy i warcaby, portmonetka, zapalniczka oraz szal, kałamarz i portfel żony poety – Celiny, przybornik do pisania wieszcza. Po krótkim zwiedzaniu w jednej z sal wysłuchaliśmy koncertu białoruskiego artysty Igora Dedusenko odbywającego się w ramach festiwalu Polska Akademia Gitary.

Pałac w Śmiełowie od frontu

S. Jackowski,"Żniwiarka" (1930). Rzeźba znajduje się w ziołach w tzw. ogródku Zosi z "Pana Tadeusza"

wnętrza Pałacu w Śmiełowie

sklepienie w sali, w której odbywał się koncert

talerz z paryskiego mieszkania Mickiewicza


oryginalny telegram

wnętrza Pałacu w Śmiełowie

wnętrza Pałacu w Śmiełowie

wnętrza Pałacu w Śmiełowie

koncert gitarowy


Na koniec podróży na moment wstąpiliśmy do Brzostkowa, celem zwiedzenia Kościoła p.w św. Jana wcześniej widzianego z punktu widokowego. Nazwa miejscowości pochodzi od brzostu, staropolskiej nazwy wiązu górskiego. Do świątyni stanowiącej najcenniejszy jej zabytek weszliśmy po stopniach prowadzących pod ośmiokolumnowy portyk joński z piękną inskrypcją "Nieśmiertelnemu Śmiertelny”. 

Kościół w Brzostkowie

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Śnieżycowy Jar 2013

W związku z tym, że zima w tym roku długo nie chciała ustąpić miejsca wiośnie, Śnieżycowy Jar stosunkowo późno pokrył się białym dywanem kwiatów. Kiedy to już się jednak stało, śnieżyce wiosenne, jak co roku, ściągnęły do rezerwatu tłumy turystów, wśród nich i nas. Ze strony organizacyjnej mile zaskoczyły czas wręczane w momencie uiszczania opłaty parkingowej kolorowe foldery z ciekawymi informacjami dotyczącymi rezerwatu. Można się z nich dowiedzieć, że sam fakt pojawienia się w Jarze śnieżycy owiany jest tajemnicą, gdyż na mapach sprzed stu lat w ogóle nie ma w tym miejscu lasu. Autorzy folderu sugerują, że być może w tym miejscu posadziła ją ręka ludzka a przypadek sprawił, że roślina, która zwykle występuje w Sudetach i Karpatach Wschodnich znalazła w wielkopolskim lesie optymalne warunki rozwoju i każdej wiosny pokrywa go białym kobiercem. 

Łacińska nazwa śnieżycy  (Leucojum vernum) pochodzi od słów to leucon ich – biały fiołek. Jest to roślina z rodziny amarylkowatych, osiąga wysokość do 30 cm. Po okresie kwitnienia wytwarza owoc z małymi nasionami. W ich rozsiewaniu pośredniczą mrówki, które mogą przenosić je na znaczne odległości. 

Tytułem informacji dla tych, którzy planują odwiedzić Jar po raz pierwszy: rezerwat mieści się w lesie położonym około 6 km od Murowanej Gośliny. Można do niego dojechać od strony wsi Starczanowo lub Uchorowo. Samochód można zostawić na jednym z trzech parkingów zlokalizowanych poza lasem: od strony Uchorowa, przy leśniczówce, w Starczanowie i przy lesie od strony Starczanowa. Przy samej scieżce do rezerwatu ulokowano także parking dla turystów niepełnosprawnych. Za parkowanie pobierana jest opłata w wysokości 4 zł. Zarówno na początku szlaku, przy parkingu w Starczanowie, jak niedaleko samego Jaru mieszczą się polowe stoiska z kawą, herbatą i grochówką. Dotarcie do śnieżyc wiąże się z około 5 kilometrowym spacerem, nie jest to więc wycieczka dla każdego. Warto też zadbać o odpowiednie obuwie - miejscami droga jest bardzo błotnista. Śnieżyca wiosenna jest objęta ścisłą ochroną gatunkową i znajduje się na liście roślin zagrożonych wyginięciem. Jest też rośliną trującą, jej spożycie może powodować mdłości, wymioty, biegunkę oraz zaburzenia rytmu serca - trzeba więc uważać na dzieci. Dla większości to pewno oczywiste, ale i tak warto przypomnieć, że kwiatów nie wolno zrywać i nie należy poruszać się poza wyznaczonym szlakiem, co jest o tyle ważne, że z uwagi na dużą wrażliwość na wydeptywanie śnieżyca odsuwa się od ścieżki prowadzącej przez rezerwat.