środa, 9 września 2015

Wąsowo - ciąg dalszy


Jakiś czas temu, w jedną z letnich sobót, wróciliśmy do Wąsowa, które po raz pierwszy opisałam tu:
http://venimus-vidimus.blogspot.com/search/label/W%C4%85sowo


Jak było? Przede wszystkim nieznośnie upalnie. Lubię piękną pogodę, ale temperatura podczas naszej wycieczki do Wąsowa odbierała chęć nie tylko do spacerów, ale wręcz momentami - do życia. Dlatego niezwłocznie po opuszczeniu samochodu z ulgą schroniliśmy w względnie chłodnym wnętrzu pałacowej restauracji. Niestety nie pamiętam już dokładnie, co zamówiliśmy, w moim przypadku pamiętam jedynie, że na pewno była to ryba, chyba sandacz. Danie było poprawne, jednak nie zachwyciło mnie jakoś szczególnie, podobne wrażenia miał mój mąż. Obiad zjedliśmy jednak w miłej, kameralnej atmosferze, dopiero pod koniec naszej obecności w restauracji pojawili się jeszcze jacyś goście.

Jeszcze w trakcie oczekiwania na podanie dań zdążyłam rozejrzeć się po przestronnych i bardzo zadbanych wnętrzach na parterze Pałacu z aparatem:






Po obiedzie pozaglądaliśmy jeszcze w różne zakamarki we wnętrzach budynku:









po czym podjęliśmy decyzję o spacerze na zewnątrz. Gdybym powiedziała, że była to przyjemność, nie byłoby to do końca prawdą. Było gorąco, duszno i dookoła latało mnóstwo nieznośnych owadów. Najpierw okrążyliśmy staw, gdzie zachwyciły mnie bogato kwitnące lilie wodne. 



Potem mimo niesprzyjających okoliczności natury postanowiłam pójść za drogowskazem prowadzącym do leśnego cmentarza dawnych właścicieli majątku. Droga okazała się jednak zaskakująco daleka a w lesie nie było jakoś szczególnie przyjemniej. Pamiętam, że w pewnym momencie chciałam już nawet zawrócić, by tym prędzej znaleźć się w klimatyzowanym wnętrzu samochodu. Na szczęście ostatecznie nie zrezygnowaliśmy. Po osiągnięciu celu okazało się, że zagubiony w lesie cmentarz ma swój urok, jednak trochę szkoda, ze jest tak zaniedbany. Nad chwastami wyraźnie góruje bowiem tylko jeden potężny rodzinny grobowiec, po reszcie pozostały jedynie zniszczone płyty nagrobne. Jednak, kto wie, może taki efekt jest zamierzony?







Generalnie zgodnie stwierdziliśmy, że wnętrza Pałacu są bardzo ciekawe, do kuchni w sumie nie można mieć większych zastrzeżeń (tylko tyle, że nie było "efektu wow"), obecni właściciele zadbali też o pewne atrakcje dla nocujących w pałacowym hotelu gości (kryty basen, sauna, bilard, pole do mini golfa), park jest dosyć rozległy i na pewno spacery po nim potrafią dostarczyć wielu pozytywnych wrażeń - gdy tylko pogoda bardziej sprzyja, z tych przyczyn na pewno weekendowa wycieczka do Wąsowa jest dobrym pomysłem. Minusy? Na pewno ceny niestety nie należące do najniższych i mimo wszystko (w porównaniu np. z Mierzęcinem) brak większych urozmaiceń pozwalających tam na ciekawy dłuższy pobyt.