środa, 5 września 2012

Uchorowo


          

       Uchorowo. Niewielka popegeerowska wieś (około 500 mieszkańców) położona 10 km od  Murowanej  Gośliny, przy drodze do Obornik. Pojechaliśmy tam z myślą zwiedzenia "dworu z XIX wieku z dostawioną z boku trzykondygnacyjną wieżą". Powitały nas bloki (tego typu zabudowa wsi ciągle jeszcze mnie dziwi), wyraźnie znudzone wakacyjną nudą nieliczne dzieci i wydobywające się z otwartych okien zapachy gotujących się niedzielnych obiadów. Zaparkowaliśmy samochód i spacerem udaliśmy się w kierunku gęstwiny drzew, która sugerowała, że kiedyś mogła stanowić przypałacowy park. Odprowadzeni dyskretnymi spojrzeniami tubylców z okien mijanych mieszkań, przeszliśmy koło miejscowych wzruszająco dopieszczonych ogródków działkowych, minęliśmy małą sadzawkę i weszliśmy na teren parku. Podobno niegdyś opiekę nad nim sprawował ogrodnik, który miał uczniów i pięć kobiet, których obowiązkiem było wyłącznie dbanie o park. Z pewnością mieli co robić, bo powierzchnia parku liczyła sobie ponad 5 ha. Całkiem możliwe, że obecnie nocami nawiedzają miejsce, w które włożyli tyle pracy nie mogąc pogodzić się z jego zapuszczeniem. Jak podpowiada Wikipedia, w czasach świetności pięknie utrzymany i pielęgnowany park w Uchorowie był w bezleśnej okolicy enklawą zieleni i świadczył o kulturze właścicieli majątku. Teraz także jest milczącym świadkiem tejże lub raczej jej braku. Ilość porąbanych drew podpowiada, że być może to ostatnie chwile kiedy podziwiać jeszcze można okazałe kasztanowce, buki a nade wszystko piękne stare platany o rozłożystych koronach otulające zabytkowy dwór. 

        Pierwsza ukazała się właśnie słynna trzykondygnacyjna wieża, która ostatecznie rozwiała nasze wątpliwości co do tego czy faktycznie dobrze trafiliśmy. A wątpliwości były uzasadnione tak stanem parku jak i stanem samego dworu. Został on zbudowany w II połowie XIX wieku przez ówczesnych właścicieli majątku- przybyłą z Berlina rodzinę von Jagow. Dwór został postawiony po tym, jak wspomniana rodzina zakupiła teren całej wsi. Tyle wiadomo na pewno. Rzetelność źródeł internetowych pozostawia natomiast trochę do życzenia jeśli sięgnąć głębiej. Jak wskazują źródła wcześniej wieś znajdowała się w rękach polskich. W 1813 r. właścicielem wsi miał zostać oficer wojsk napoleońskich Józef Goetzendorf-Grabowski herbu Zbiświcz, który to właśnie podobno w 1845 r. szukając wyjścia z zadłużenia, w jakie popadł, sprzedał wieś przyszłym budowniczym dworu. Podobno, albowiem według innych źródeł rodzina von Jagow zaczęła budowę dworu już w roku 1840, co oznaczałoby, że przez pięć lat niemiecka rodzina wznosiła swą przyszłą siedzibę na cudzym gruncie. Nowym właścicielom majątku zamarzyło się, aby ich domostwo nawiązywało swą formą do architektury renesansowych willi włoskich i według takich wzorców został postawiony uchorowski dwór. W pierwotnym kształcie nie posiadał on ani wieży ani parterowego aneksu i stanowił dosyć klasyczną, symetryczną bryłę. Źródła pozostają zgodne co do tego, że budowniczy zamieszkiwali dwór tylko 10 lat po ukończeniu jego budowy. Później sprzedali majątek innym niemieckim możnym - rodzinie von Nathusius, którzy po wprowadzeniu zapewne stwierdzili, że dwór jest dla nich za mało reprezentacyjny i może nie do końca funkcjonalny i to oni właśnie wzbogacili jego bryłę o słynną trójkondygnacyjną wieżę i aneks nadając mu tym samym ostateczny nieco eklektyczny, ale za to na pewno wyróżniający się kształt. Nowi właściciele postawili także w pobliżu dworu kaplicę ewangelicko-augsburską.
            
              Po I wojnie światowej dwór przeszedł w polskie ręce. Nabył go Zdzisław Drozda, przemysłowiec z Poznania. Z wejściem w posiadanie przez niego dworu wiąże się ciekawa historia, z której wynika, że pan Drozda nie był człowiekiem w ciemię bitym. Otóż podobno ostatni niemiecki właściciel dworu sprzedał Polakowi dwór wraz z parkiem, ale bez wspomnianej kaplicy. Z pozoru sprytnemu Niemcowi umknęło jednak, że nie zastrzegł sobie w umowie sprzedaży pewnej przydatnej służebności umożliwiającej mu wejście na teren parku celem uczęszczania na nabożeństwa do swej kaplicy. Zdzisław Drozda, który miał co do przeznaczenia kaplicy inne plany - marzyła się w Uchorowie kaplica rzymskokatolicka- wykorzystał to doskonale i odmówił Niemcom wstępu na swój teren zmuszając ich w ten sposób (może nieelegancki, aczkolwiek doskonale przemyślany) do sprzedania mu również kaplicy (za notką "Aby historia nie zatoczyła koła ..." w periodyku "Obywatel" - nr 9/2004) . 

            W czasie II wojny światowej majątkiem zarządzał niemiecki urzędnik. Polski właściciel dworu wrócił do niego po 1945 r., ale szybko przekonał się, że wobec nastania nowych porządków nie ma czego szukać, bo dwór przejął Państwowy Fundusz Ziemi. Od tego czasu budynek miał różne przeznaczenie- początkowo powstał w nim, co charakterystyczne dla tamtych czasów, PGR, potem mieściły się tam m.in. przedszkole i hotel. Według ostatnich danych jego właścicielem była Agrofama sp. z o.o. 

          Ostatni remont dworu miał miejsce w latach 1985-1987. Od tego czasu zabudowania dworskie wyraźnie niszczeją. Widoczne są ślady włamań, kradzieży, uszkodzenia elewacji, znaczna część budynku pozbawiona jest dachu. Tylko w niektórych miejscach ostały się szyby. W schody do budynku wrasta się mech i trawy. Niszczeje także kapliczka, której remont i uregulowanie jej własności swego czasu został uznany przez mieszkańców Uchorowa jako jeden z priorytetowych punktów Planu Odnowy Miejscowości w związku z ubieganiem się Gminy Murowana Goślina o środki unijne na lata 2007-2013. Póki co nie widać jeszcze śladów działań w tym kierunku, pozostaje nadzieja, że w najbliższej przyszłości coś się wreszcie w tym zakresie zmieni.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz