piątek, 17 stycznia 2014

Gdzie iść na słodkie w Poznaniu? Lista najlepszych poznańskich kawiarni, kawiarenek i cukierni.

Lista będzie osobista, subiektywna i aktualizowana.

Na początek cukiernia z jednym z dłuższych staży na lokalnym rynku: "Kandulski". Choć twórca jej sukcesu - Wojciech Kandulski zmarł w 2006 r., jego dzieło jest godnie kontynuowane. Cukiernia stanowi wręcz jeden z symboli Poznania, a jej wyrobami zachwycał się podobno sam Robert Makłowicz. Cenię ją za torty: gruszkową Niceę, Markiz z malinami, klasyczny owocowy na biszkopcie i bitej śmietanie, serniki: tradycyjny New York i torty sernikowe: jeden polany pysznymi wiśniami w konfiturze i drugi zanurzony w polewie kajmakowej z orzechami i wreszcie rewelacyjne jagodzianki i pączki z konfiturą wiśniową. Drobnych punktów, w których można dokonać zakupu słodkości na wynos jest cała masa, natomiast do posiedzenia polecam kawiarnię w Starym Browarze i trochę małą, ale przytulną - na placu Cyryla Ratajskiego.

Dalej dla mnie absolutny hit: piekarnio - cukiernie pod szyldem "Zagrodnicza". Przede wszystkim najlepszy chleb w Poznaniu, tak zwykły, jak i jego odmiany: z makiem, siemieniem lnianym, aż po wspaniałe chleby na zakwasie z żurawinami i śliwkami a nadto bardzo dobre słodycze: zwłaszcza świetny keks, makowiec, przepyszna tarta czekoladowo-malinowa i wszelkie drobnostki do kawy: drożdżówki, croisanty, półfrancuskie z różnościami i mufinki. A to wszystko można kupić na wynos lub skosztować w fantastycznie urządzonych wnętrzach Zagrodnicza Cafe choćby w pobliżu Starego Browaru na ul. Królowej Jadwigi 60 czy Głogowskiej 80. Przemiła obsługa!

Dla miłośników tart i tych, którzy jeszcze nimi nie są - "Francuski Łącznik". Pyszne tarty w wielu odmianach na słodko i słono, zimno i ciepło, na cieście francuskim i kruchym, zawsze świeże i z aromatycznym nadzieniem z najlepszych składników. Do moich ulubionych należą: ta z malinami i borówkami na kremie patissiere, cytrynowa z bezą i ta z wiśniami zatopionymi w musie czekoladowym a ze słonych: z serem roquefort, brokułami, orzechami i jabłkami. Cztery miejscówki, każda o nieco innym klimacie. Dla tych, którzy lubią eleganckie, wręcz wytworne wnętrza polecam lokal obok Starego Rynku przy Dominikańskiej 7, dla chcących połączyć wizytę w cukierni ze spacerem - lokal "matkę" w pięknym otoczeniu Parku Sołackiego (Plac Spiski 1 - pewnym minusem jest brak toalety z prawdziwego zdarzenia - jest tylko toi toi) a dla poszukujących intymności i bardziej swojskiego klimatu - małe ciche  kawiarnie  przy ul. Słowackiego 18 i Matejki 67. Tarty z Łącznika serwuje także kawiarnia "Café Bébé" przeniesiona z ul. Strzeleckiej na ul. Towarową 41 urządzona z myślą o gościach z dziećmi, którzy mogą spędzić miło czas przy kawie w pobliżu dzieci bawiących się w specjalnie przygotowanych do tego miejscach a nadto kupić swoim pociechom zabawki lub ubrania.

Bardzo przyjemnym i klimatycznym miejscem jest "Ptasie Radio" przy ul. Kościuszki 74. Ptaki witają już od wejścia do starej pałacowej kamienicy, a wewnątrz znajdującej się na I piętrze kawiarni wśród różnych gałązek i budek, jest ich zatrzęsienie. Są ptaki, jest i radio - warto zwrócić uwagę na ciekawie zaaranżowany w tym charakterze bar. W tej ptasiej atmosferze można popróbować świetnych kaw, herbat (choć niestety obecnie nie ma już moich ulubionych Harney and Sons) i domowych ciast - szczególnie warte uwagi jest takie "wszystko mające" z czekoladą, karmelem i konfiturą, w którym wszystkie te składniki zachowują właściwe proporcje.

Kolejnym miejscem godnym odwiedzenia, które od jakiegoś czasu nie potrzebuje już chyba żadnej reklamy jest "Cafe La Ruina" przy ul. Śródka 3. Śródka stosunkowo niedawno zrobiła się miejscem niezwykle modnym i we wspomnianej kawiarni trudno o miejsce, ale jeśli już się znajdzie - warto skorzystać. Dla kawy, która podobno tu jest wyjątkowa (trudno mi to oceniać, bo niestety nie jestem jej smakoszem), dla pieczonych tu na miejscu serników: tiramisu, na spodzie z trawą cytrynową, o smaku mango i wielu innych, dla ciekawego niesztampowego wnętrza i miłych właścicieli, którzy stoją za barem. Wizytę w kawiarni można połączyć z romantycznym spacerem w okolicach Katedry, Mostu Jordana, Kościoła św. Małgorzaty i śródeckich zaułków. Uwaga - znakiem firmowym kawiarni jest wbity w ciasto widelczyk. Są tacy, których to zdecydowanie oburza i którzy tworzą całe wywody o tym, że to dopiero klient ma prawo "naruszyć strukturę dania" itp. Lojalnie zatem uprzedzam, że osoby, dla których ta kwestia naprawdę ma jakieś znaczenie, powinny wybrać inną miejscówkę. Uprzedzam też, że w Ruinie jest ciasno, w porach szczytu może nieco zbyt przytulnie i nie jest to miejsce na intymne rozmowy.

Jeśli natomiast po spacerze okaże się, że w "La Ruinie" brak wolnych miejsc lub ktoś poszukuje więcej kameralności, drugim niezwykle przyjemnym miejscem na Śródce jest kawiarnia 
"W Starej Piekarni" przy ul. Rynek Śródecki 17. Kawiarnię tę odkryłam dzięki spacerom organizowanym przez Urząd Miasta Poznania z cyklu "Kino Kawiarnia Spacer". Stara Piekarnia jest przedsiębiorstwem społecznym Fundacji "Barka", a specjalnością lokalu jest ekologiczna żywność z gospodarstwa w Chudobczycach prowadzonego przez "Barkę". Kawiarnia mieści się naprawdę w miejscu, gdzie kiedyś była  tradycyjna, rodzinna piekarnia, w której wypiekano chleb w piecach opalanych drewnem. W jej wnętrzach króluje surowa cegła i stary Poznań w galerii zdjęć i obrazów a w menu specjały sezonowe, ze słodkości m.in. tarty, podobnie jak w "La Ruinie" oryginalne serniki i swego czasu (mam nadzieję, że powrócą) portugalskie babeczki z ciasta francuskiego z dodatkiem budyniowego kremu "pasteis de nata".
Aktualizacja na sierpień 2014 r. w dawnej siedzibie kawiarni jest teraz inny lokal, natomiast Piekarnia ponownie zawita na Śródkę pod koniec roku. Póki co kawiarnia oferuje catering.

A co bliżej Starego Rynku? Od strony Fary z czystym sumieniem mogę polecić dwa blisko, wręcz po sąsiedzku ulokowane miejsca: "Weranda Cafe" przy ul. Świętosławskiej 10 i "Cocorico Café & Restaurant" przy ul. Świętosławskiej 9. 



W obu rewelacyjne ciasta i desery, przyjemny wystrój i atmosfera a w Cocorico latem jeden z ładniejszych w Poznaniu ogródków. Jeśli pamięć mnie nie myli, Werandę jako swoją ulubioną poznańską kawiarnię kiedyś wymieniła Katarzyna Bujakiewicz. Z kolei częstym gościem Cocorico była Krystyna Feldman, a jej honorowe miejsce upamiętniono w kawiarni tabliczką. A po drugiej stronie Rynku: "Cafe Bordo"z najlepszym chyba w Poznaniu deserem z gorących malin i tonącym w kwiatach ogródkiem stanowiącym poważną konkurencję dla "Cocorico" oraz pobliski klimatyczny "Stary Młynek".

Dla tych, którzy lubią miejsca z tradycją i z nutką nostalgii wspominają PRL polecam wizytę w samoobsługowym Barze Kawowym "Kociak" przy ul. Św. Marcin 28, gdzie ciekawie zaaranżowanym wnętrzu można napić się naprawdę dobrego koktajlu czy zjeść jeden z serwowanych deserów (zwłaszcza polecam jeżynowy). Drugim miejscem z tradycjami jest cukiernia w Hotelu Mercure obecnie pod nazwą Passionata (kiedyś swojsko brzmiący Merkury). Niegdyś jeden z nielicznych lokali w Poznaniu najwyższej kategorii "S" pomimo upływu lat nie obniżył lotów i nadal w podkoziołki, tłuste czwartki, czy na św. Marcina można spotkać tam prawdziwe kolejki poznaniaków stęsknionych za najlepszymi prawdziwymi pączkami z powidłami czy rogalami. Jest to też miejsce sportretowane w powieści Małgorzaty Musierowicz pt. "Kłamczucha" (zorientowani na pewno pamiętają kapitalne spotkanie Anieli z Miłością Jej Życia, dla której przeniosła się do Poznania). Ma przestronne i jasne wnętrze, do którego wpada bardzo dużo słońca. Polecam zwłaszcza rewelacyjne tartoletki, trójkąty grylażowe, małe torciki Sachera z bardzo dobrą kwaskowatą marmoladą morelową, a także serwowane od niedawna wypiekane na miejscu pieczywo, zwłaszcza zdecydowanie najlepsze, rozpływające się w ustach rogaliki maślane. Warte uwagi są też zwykłe drożdżówki - są małe (wolę takie niż przytłaczającą wielką bułę, ale zdaję sobie sprawę, że to kwestia gustu i wiele osób uzna tę cechę za wadę) i mają tyle nadzienia ile potrzeba, a do wyboru są z budyniem, serem i owocami sezonowymi. Kiedyś bardzo smakowały mi „ptasie gniazdka” z konfiturą z wiśni i bitą śmietaną, ale po niedawnej degustacji nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ktoś im zrobił krzywdę majstrując przy przepisie - konfitura jest jakby gorsza a bitą śmietanę zamieniono na krem.

Z kolei tych, dla których nie tylko ma znaczenie co jedzą (piją), ale i w czym zapraszam do kawiarni "Rosenthal" w budynku Kupca Poznańskiego (plac Wiosny Ludów 2) gdzie kawy, herbaty, ciasta i desery serwowane są w firmowej porcelanie "Biała Maria" choć niestety od pewnego czasu już nie z pięknym widokiem na ul. Wrocławską - szkoda.

Jeżeli natomiast macie ochotę na kawę w połączeniu z niekomercyjnym kinem lub wizytą w sympatycznej księgarni, znakomitym miejscem będzie znajdująca się na kawiarnianej mapie Poznania od roku z kawałkiem "Świetlica" w nowym holu z ciekawym przeszklonym dachem Centrum Kultury Zamek w Poznaniu (ul. Święty Marcin 80/82). Zachęca do odwiedzin dużym wyborem słodkości i napojów, z których mnie zachwyciła herbata z konfiturą z pigwy.

Poszukiwaczy miejsc niebanalnych zachwyci kawiarnia, klub i teatr w jednym, wszystko pod wspólnym szyldem "U Przyjaciół" przy ul. Mielżyńskiego (po drodze do Okrąglaka i  po sąsiedzku z bardzo dobrze zaopatrzoną księgarnią i Biblioteką Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk). Jej założyciele mają wyjątkowe spojrzenie na kawę (ci, którzy odwiedzili to miejsce, wiedzą zapewne o co chodzi, ci, którzy jeszcze tego nie uczynili powinni jak najprędzej nadrobić zaległości) i nie tylko. Serwują tam wspomniane kawy (w tym tzw. z oprocentowaniem, czyli dodatkiem alkoholu), herbaty (m.in.Przysmak Alojzego, Herbatę Hrabiego Orunlocka, czyli "niezmiennie zmienną herbatę czarną z dodatkiem ulubionych owoców Hrabiego Orunlocka), czekolady (w tym z suszonymi śliwkami czy brzoskwiniami), grzańce, piwa i "piwne inspiracje" takie jak apokryf z imbiru czy palimpsest z Ymakrape, ciasta i desery (Romantyczny, Barokowy, Absurdystowski i inne). Latem kawiarnia zaprasza do ogródka w cieniu pomnika Adama Mickiewicza na jednym z najpiękniejszych poznańskich dziedzińców.


PS Jeśli macie swoje uwagi czy propozycje miejsc wartych odwiedzenia - zapraszam do komentowania!





7 komentarzy:

  1. Chyba będę musiał odwiedzić choć kilka z podanych przez Ciebie miejsc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam i zapraszam do podzielenia się wrażeniami!

      Usuń
  2. Polecam cukiernie Sowa w Galerii Malta, to miejsce z tradycją, bazują na wlanych przepisach. Każdy łasuch znajdzie tam coś dla siebie. Oferta jest dość bogata, bo oprócz ciast oferują desery, ciastka, a nawet powidła. Wszystkie łakocie pięknie wyglądają a jeszcze lepiej smakują.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak! Ja też lubię czasem po zakupach w Malcie zajrzeć do Sowy na jakieś ciacho. Wtedy nawet zapominam o swojej diecie :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Sowa rzeczywiście jest rewelacyjna, nie opisałam jej tylko dlatego, że to desant z Bydgoszczy a starałam się przedstawić lokalne cukiernie i kawiarnie, niemniej S. stanowi dla nich silną konkurencję. Co do diety, cytat z opakowania po ciastkach z jeszcze innej godnej polecenia cukierni spoza Poznania - warszawskiego Lulullusa: People who love to eat are always the best people (Julia Child):-) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lukullusa!!! Cukiernia wymiata :)

      Usuń
    2. Pełna zgoda, szkoda, że to możliwe tylko w Warszawie. Gdyby otwarli placówkę w Poznaniu byłabym pierwszym klientem:-)

      Usuń