sobota, 3 listopada 2012

Jesienny spacer w Rogalinie


W połowie października wybraliśmy się na poranny spacer po łęgach rogalińskich. Pierwsze skojarzenie z Rogalinem to dęby. Od wieków stanowią one natchnienie poetów, malarzy, a współcześnie wymarzony, romantyczny i często wykorzystywany plener dla fotografii ślubnej. Najsłynniejsze i jednocześnie najstarsze z rogalińskich dębów doczekały się własnych imion: Lech, Czech i Rus. Ich obwody sięgają blisko 10 metrów. Choć przed badaniami dendrochronologicznymi wiek tych pomnikowych dębów oceniano na blisko 1000 lat, to ostatecznie okazało się, że są o około 300 lat młodsze. Niemniej to i tak robi wrażenie, gdy tylko weźmie się pod uwagę, że być może wykiełkowały z żołędzi opadłych już w Polsce Piastów, w burzliwych czasach rozbicia dzielnicowego. Niezwykłe jest również to, że w otoczeniu Lecha Czecha i Rusa rośnie jeszcze ponad 1400 tylko nieco młodszych wielowiekowych dębów szypułkowych. Takie skupisko jest jednym z największych tego typu w Europie.

Zmorą rogalińskich pomników przyrody jest chrząszcz o ciekawie brzmiącej nazwie: kozioróg dębosz. Jak podaje Wikipedia, preferuje on dobrze nasłonecznione, ponad 100-letnie dęby, rosnące pojedynczo lub w niewielkich skupiskach. Nie dziwi więc,że w Rogalinie znalazł dobre warunki rozwoju. Niestety drzewa zaatakowane przez tego owada są bardziej podatne na choroby na skutek fizycznego uszkodzenia drewna, co przyspiesza koniec ich życia. Kozioróg dębosz jest gatunkiem chronionym, tymczasem naukowcy nie odkryli jeszcze innej skutecznej metody ochrony drzew przed jego działaniem, aniżeli niszczenie szkodnika, który nie ma swoich wrogów naturalnych. 

Dla zainteresowanych link do najciekawszego zdjęcia kozioróga, jakie znalazłam: http://ikonos.flog.pl/wpis/1041493/koziorog-debosz-cerambyx-cerdo i do rysunku bardziej poglądowego:  http://www.robale.pl/index/2/179.

Podczas naszego pobytu w Rogalinie pogoda niestety nie dopisała i zamiast jesiennych ciepłych promieni słońca (które, jak na ironię pokazało swe oblicze dopiero jak wróciliśmy do Poznania) zaskoczyło nas pochmurne niebo i delikatna mżawka. 

Z tego też powodu dość szybko zakończyliśmy spacer wokół dębów i powróciliśmy do przypałacowego ogrodu zwanego też salonem ogrodowym pałacu. Został on urządzony w stylu rokoko. Okalają go dwie pary szpalerów grabowych, a do centralnie położonego klombu prowadzą aleje zdobione formowanymi krzewami oraz ukrytymi wśród nich kamiennymi mitologicznymi rzeźbami. W salonie ogrodowym rogalińskiego pałacu znajdują się też charakterystyczne dla ogrodów rokokowych: żywopłotowy labirynt oraz kopiec widokowy, z którego można podziwiać pejzaż z pałacem w roli głównej. 

Z ogrodu udaliśmy się do mieszczącej się w budynkach w obrębie kompleksu pałacowego przytulnej restauracyjki "Dwa pokoje z kuchnią", gdzie zjedliśmy całkiem niezłe pierogi. Okazało się, że była to niemal ostatnia szansa na skosztowanie specjałów "Dwóch pokoi" w tym roku, ponieważ miejsce to jest zamykane na okres od listopada do końca marca. Pewną ciekawostką jest, że restauracja ma tą samą właścicielkę, co poznańskie lokale "Fryga" i "Spot". Wydaje się jednak, że "Dwa pokoje z kuchnią" zachęcają do odwiedzin bardziej konkurencyjnymi cenami.

Lech, Czech i Rus:


Zakola Warty:


Lech:


Ogród przypałacowy:


W tle kopiec widokowy:

Jedna z rzeźb w labiryncie:

Widok na pałac z kopca widokowego:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz