piątek, 3 kwietnia 2015

Oryginalny pałac w Morasku

Około 10 km na północ od poznańskiego Starego Rynku znajduje się zapomniany i kompletnie zrujnowany obiekt o bardzo nietypowej urodzie. Mowa o Pałacu w Morasku. Od pierwszego spojrzenia nie mogłam się opędzić od myśli, że przyklejony do sąsiedniego dworu, który obecnie jest siedzibą Zakonu Sióstr Misjonarek dziwaczny budynek pasuje do niego jak pięść do nosa. Skąd się wziął, czyjej wyobraźni zawdzięcza swoje istnienie i dlaczego właśnie w takim sąsiedztwie? 


Na początku XIX w.w czasie wojen napoleońskich do Moraska przybył Franciszek Douchy. Ziemie te tak przypadły mu do gustu, że postanowił się na nich osiedlić.Po nim Morasko odziedziczył jego syn Constantin, który właśnie postanowił zbudować sobie tu godną siedzibę. W tym czasie piękny barokowy dworek  istniał już niemal od 100 lat. Niestety wszystko wskazuje na to, że jeśli w ogóle wówczas obowiązywały jakieś regulacje dotyczące zagospodarowania przestrzennego, to były one jeszcze mniej przestrzegane niż dziś. Jaskrawym przykładem jest właśnie sposób, w jaki Constantin Douchy dobudował do istniejącego budynku swój dziwaczny eklektyczny pałac. 



tu najlepiej widać kontrast pomiędzy sąsiadującymi budynkami

Budynek ma trzy piętra, przykryty został dwuspadowym dachem. Na nim znajduje się niezwykle charakterystyczna część pałacu, tj.  belweder o kształcie zbliżonym do sześcianu. Przed wejściem usytuowany jest czterokolumnowy portyk, na którym ulokowano taras widokowy. Na elewacji willi, pomimo jej zniszczeń zachowały się jeszcze ślady bogatych zdobień. W pałacu wraz z oficyną znajdowało się aż 21 pokoi, kilka salonów, kuchnie z łazienkami (warto zaznaczyć, że doprowadzono do nich bieżącą wodę) oraz piwnica, która spełniała funkcję winiarni. Główny hol zdobiły drewniane schody ozdobione rzeźbionymi balustradami. W skład zabudowy folwarku wchodził magazyn-wozownia, spichlerz, garaże, stodoła, gołębnik oraz park. W sąsiednim starym dworku umiejscowiono natomiast pralnię i pokoje dla urzędników.

tyły pałacu i resztki zabudowy folwarcznej

ruiny zabudowań gospodarczych na tyłach pałacu


Wspomniany Francuz pomieszkał w nim trochę a potem postanowił go sprzedać. Opisując historię dwóch pałaców: w Radojewie i Owińskach przybliżyłam postać pruskiego kupca Ottona Zygmunta von Treskowa, który na początku XIX w objął w posiadanie te ziemie.  To właśnie z jego rodziny wywodzi się Gustaw Adolf von Treskow, który w 1857 r. przejął na własność okolice Moraska. Pałac znajdował się w posiadaniu jego, a później jego krewnych do 1902. 


Około 1900 r. rodzinie zaproponowano przeznaczenie wsi na tereny poligonowe dla Armii Pruskiej. W 1902 r. tereny Moraska przeszły na własność Komisji Kolonizacyjnej. Od tego czasu w prasie niemieckiej pojawiały się ogłoszenia sprzedaży wsi Morasko i Glinno wraz z pałacem dla obywateli niemieckich. Oferta nie cieszyła się dużym zainteresowaniem. Z tego powodu postanowiono dokonać parcelacji majątku jeszcze w tym samym roku. W związku z tymi działaniami wzniesiono mur oddzielający dwa budynki, który istnieje do dziś. W 1913 r. wreszcie znalazł się Niemiec, który zainteresował się zakupem Moraska. W rękach jego rodziny pozostało ono do końca II wojny światowej. Po niej, jak to w przypadku większości tego typu budynków pałac należał do PGR-u. 


Od 1997 r. jest własnością Archidiecezji Poznańskiej. Przez lata willa pałacowa uległa poważnej dewastacji. Obecnie stoi ona przed realnym zagrożeniem zawalenia, a rewitalizacja zabytku jest podobno nieopłacalna ekonomicznie. 

2 komentarze:

  1. Szkoda takich miejsc. Niestetu jest takich bardzo dużo a pieniędzy brak:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pełna zgoda. Dobrze, że czasem ktoś, kto ma środki i pomysł na biznes lub po prostu piękne miejsce do zamieszkania decyduje się na odrestaurowanie obiektu z duszą i historią zamiast na postawienie nowego banalnego budynku, jakich wiele.

    OdpowiedzUsuń