Powietrze już pachnie wiosną. Powoli budzi się do życia cała przyroda, a jednym ze znaków końca zimy są kwitnące śnieżyce. Znajdujący się niedaleko wsi Starczanowo rezerwat florystyczny Śnieżycowy Jar jak co roku przeżywa prawdziwe oblężenie. Chyba niewiele osób wie jednak o tym, że w Wielkopolsce jest jeszcze jedno piękne miejsce, które wczesną wiosną pokrywa się dywanem tych małych białych kwiatów. To park okalający główną rodową siedzibę Chłapowskich-Pałac w Turwi, który odwiedziliśmy w tydzień temu.
Turew to niewielka wieś leżąca ok. 16 km od Kościana. Z rodem Chłapowskich jest związana od 1730 r., ale czasy jej świetności przypadają na okres, kiedy majątek przeszedł w ręce Dezyderego Chłapowskiego. Stało się to w 1815 r. Wówczas, właśnie w Turwi niespełna 30-letni Generał, po klęsce Napoleona postanowił jako rolnik i posiadacz ziemski rozpocząć zupełnie nowy etap swojego życia. Wykupił poważnie zadłużony majątek od ojca i w stosunkowo niedługim czasie doprowadził go do świetności. Za jego czasów pałac został przebudowany i od strony frontowej zyskał neogotycką dobudówkę w formie wieży oraz połączoną z nim galeryjką kaplicę. Jak można dowiedzieć się ze Spacerownika Wielkopolskiego (autorzy: P. Libicki, M. Piotrowska) wybór tego stylu nie był przypadkowy, miał bowiem mieć wymowę heroiczną, rycerską, co z kolei miało związek z często goszczącymi w Pałacu weteranami wojennymi.
|
Pałac w Turwi |
Kaplicę według podań zbudowano natomiast według projektu córki Generała - Zofii, która zakończyła życie w kopaszewskim parku zażywając truciznę.
|
Kaplica obok Pałacu |
|
Pałac wraz z kaplicą |
Sam park o powierzchni ok. 21 ha urządzony został prawdopodobnie na terenie istniejącego wcześniej lasu. Pod koniec XIX w. przekształcony został częściowo w park angielski z rozległymi trawnikami, klombami, alejami, żywopłotami oraz stawami. Z jedym z nich wiążę się zresztą legenda opisana przez J. Sobczaka w Księdze Zjaw i Duchów Wielkopolski. Według niej, gdy nad Turwią zapadnie zmrok, z otchłani stawu wyłania się powóz z małżonką Generała, która w żałobnych szatach udaje się nim do kościoła w Rąbiniu na groby rodziny, w tym ten tragicznie zmarłej ukochanej córki Zofii. Po chwili powóz wraca, Generałowa wysiada z niego kierując się jeszcze do pałacowej kaplicy na modlitwę w intencji zmarłych bliskich, po czym ponownie wsiada do środka karocy, która tak samo nagle jak się pojawiła niknie w odmętach turewskiego stawu.
|
Śnieżyce w Turwi |
Nie znalazłam informacji o tym, dzięki komu i dokładnie kiedy w otaczającym Pałac parku pod porosłymi bluszczem starymi drzewami pojawiły się śnieżyce. Wiadomo jednak, że populacja ta nie ma naturalnego pochodzenia. Zasadzona ludzką ręką śnieżyca, z czasem znalazła jednak tak dobre warunki do wegetacji, że rozprzestrzeniła się na terenie niemal całego parku. Upodobała sobie zwłaszcza cieniste i wilgotne tereny wokół przecinającego park rowu wodnego o nazwie Witkówka i parkowych stawów. Z przewodnika z serii Wielkopolska Biblioteka Krajoznawcza autorstwa K. Kasprzaka i B. Raszki można się dowiedzieć, że śnieżyce w Turwi odznaczają się wysokim wzrostem i tym, że - podobnie jak w przypadku śnieżyc rosnących naturalnie w Karpatach, a odmiennie niż w przypadku tych rosnących na terenie Śnieżycowego Jaru - często na jednej łodydze posiadają po dwa lub nawet trzy kwiaty.
|
Śnieżyca w dwoma kwiatami |
|
Park w Turwi |
|
Śnieżyce w Turwi |
|
Jeden ze stawów w okalającym Pałac parku |
|
Śnieżyce wokół rowu wodnego |
|
Czapla w parku w Turwi |
|
Widok na Kaplicę i Pałac od strony stawu |
Jak widać wyżej podczas spaceru udało się nam "upolować" czaplę a pod koniec przechadzki, po powrocie w pobliże Pałacu naszym oczom ukazał się jeszcze jeden z kwitnących symboli wiosny - przebiśniegi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz