niedziela, 8 marca 2015

Wiosna w Arboretum w Kórniku

Wczoraj korzystając z wiosennej pogody wybraliśmy się do Kórnika. Chociaż byliśmy tam już kilka razy, to jeszcze nigdy o tej porze roku. Szczyt oblężenia Kórnik co roku przeżywa na przełomie kwietnia i maja, w porze kwitnienia magnolii, rododendronów i bzów. Widoki są wówczas faktycznie piękne, jednak ceną za nie jest konieczność spacerowania w tłumach ludzi i trudności ze znalezieniem miejsca do parkowania. Poza tym sezonem w kórnickim arboretum jest dużo spokojniej, a na zwiedzających czeka także sporo atrakcji. 

Tytułem wyjaśnienia: nazwa "arboretum" pochodzi od łacińskiego słowa "arbor" czyli drzewo i oznacza doświadczalny teren leśny (za W. Kopalińskim: Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem) utrzymywany w celu naukowo-badawczym (np. prace nad aklimatyzacją obcych gatunków), bądź ochrony rzadkich gatunków i odmian (za Wikipedią). Arboretum w Kórniku jest największym i najstarszym w Polsce i czwartym co do wielkości kolekcji w Europie. 

Historia samego parku sięga II poł. XVIII w., kiedy to słynna kórnicka Biała Dama czyli Teofila z Działyńskich Szołdrska-Potulicka postanowiła dostosować przyzamkowy ogród do panujących wówczas trendów i zamieniła go w park w stylu francuskim ze strzyżonymi żywopłotami, sztucznymi sadzawkami, kamiennymi figurkami i wodotryskami. W Arboretum zachowały się elementy fontanny pochodzącej z tamtych czasów. Poniżej parkowa tablica z nimi i wizerunkiem Teofili.


Początki Arboretum datuje się natomiast na XIX w., a za jego twórcę uważa się Tytusa Działyńskiego. Powiększył i przebudował park zmieniając jego styl na angielski zwany też krajobrazowym. Wprowadził do parku duże przestrzenie naturalnych łąk i trawników, z szerokimi perspektywami i swobodnymi grupami drzew i krzewów. Przedmiotem jego zainteresowań były obce gatunki drzew i krzewów, w związku z czym to on, jako pierwszy sprowadził do Kórnika z Francji, Anglii, Belgii i Niemiec wydatkując na ten cel niebagatelne kwoty bogatą kolekcję roślin drzewiastych. Podobno jego celem było zapewnienie zaplecza dla uczelni rolniczej, której jednak nie udało mu się utworzyć. 


Po ojcu Zamek wraz z Arboretum przejął jego jedyny syn Jan Działyński, a po nim w związku z brakiem potomstwa jego siostrzeniec Władysław Zamoyski. Ten ostatni natomiast zgodnie z wolą przodków, a zwłaszcza dziadka Tytusa Działyńskiego przekazał dobra kórnickie z Arboretum narodowi polskiemu przez utworzenie Fundacji pod nazwą Zakłady Kórnickie. Fundacja działała do 1952 r., kiedy ówczesny rząd przekazał jej mienie Polskiej Akademii Nauk.

Podczas naszej wizyty zaskoczyło nas, że Arboretum jest kolejnym, po Śnieżycowym Jarze i Turwi miejscem w Wielkopolsce, w którym można zobaczyć śnieżyce wiosenne, które opisałam tu: http://venimus-vidimus.blogspot.com/2013/04/sniezycowy-jar-2013.html

 Następnie zachwyciły nas doskonale znane nam już z Radojewa ranniki zimowe (opis: http://venimus-vidimus.blogspot.com/2014/02/w-deszczu-malenkich-zotych-kwiatow.html) :

 Sporo było też przebiśniegów:

 A wśród nich nieśmiało wyglądały nieliczne krokusy:

 Nagle naszym oczom ukazała się sympatyczna wiewiórka, a zaraz potem druga. Niezwłocznie po "upolowaniu"orzechów czmychnęły na drzewo.

 Potem zobaczyliśmy kolejny znak nadchodzącej wiosny - kwitnący oczar:


I wówczas dotarliśmy do jednego z symboli Arboretum -cypryśników błotnych, które sprowadził już Tytus Działyński. To potężne drzewa iglaste, które tracą swe igły na zimę, jak modrzewie. Pochodzą z rodziny najstarszych drzew na świecie. Ich ojczyzną jest Ameryka Środkowa - rejon Zatoki Meksykańskiej, Meksyku aż do Gwatemali. Rosną na bagnach i na terenach zalewowych często z niedostatkiem tlenu. Do funkcjonowania w takim środowisku potrzebne są specjalne korzenie oddechowe zwane pneumatoforami. To te małe pieńki obok głównego pnia. Ciekawostką jest, że podobno dawniej Indianie z robili z nich ule.


Po obejrzeniu cypryśników przechodząc koło stawu z takimi to uroczymi kaczkami udaliśmy się do Zamku, który postaram się opisać w następnym poście.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz